Jakie wartości zawarte w literaturze staropolskiej należy przekazać następnym pokoleniom jako najcenniejsze dziedzictwo. Swoje rozważania odnieś do konkretnych utworów

Odpowiedzieć na to pytanie można w dwojaki sposób: zastanawiając się nad tym, co chcieli przekazać następnym pokoleniom w swych utworach autorzy wczesnych polskich dzieł (będąc jakgdyby wykonawcami pewnego rodzaju testamentu), lub próbując odgadnąć przyszłość rozważyć, które wartości ważne z naszego punktu wiedzenia, a zawarte w literaturze staropolskiej, następne pokolenia Polaków uznają za mniej ważne (bądź zupełnie niepotrzebne), wskazać je i przekazać w jakiejś innej formie, bardziej odpowiedniej dla czasów, w których będą żyli. Chociaż w treści tematu nie ma uproagnionego wyrażenia „twoim zdaniem”, to taka jego interpretacja potencjalnie daje mi dość durzą swobodę w doborze tych wartości gdybym odpowiedział na to pytanie w drugi z opisanych przeze mnie sposóbów. Ponieważ literatura staropolska posłóguje się generalnie pozytywnymi wartościami, praca ta mogłaby być tym krótsza, im bardziej optymistycznie patrzyłoby się w przyszłość. Ja niestety optymistą nie jestem.

Pierwszą wartością, którą przekazałbym Polakom przyszłości jest sarmacka pewność siebie i poczucie narodowej wartości (w tym pozytywnym znaczeniu). Badania socjologiczne wykazują, że jesteśmy bardzo zakompleksionym narodem. Każda wybitna jednostka jest od razu „przywłaszczana” przez ludzi i traktowana jako skarb narodowy. Nie jesteśmy bogaci, mamy świadomość niższości w stosunku do obywateli innych krajów a tacy ludzie pozwalają pozornie zmienić rzeczywistość, chociaż w bardzo wąskiej dziedzinie. Uważam to za destruktywne, ponieważ ci wybitni często nie potrafią unieść ciężaru odpowiedzialności za samopoczucie Polaków, a gdy przestają być już aż tak dobrzy stają się ich ofiarami. Uważam, że może to się w przyszłości nasilić, ponieważ świadomość tego stanu rzeczy nie prowadzi do jego poprawy, lecz paradoksalnie pogarsza go. Na przykład hipotetyczna jednostka nie mająca na ten temat opinii, żyjąca w jej zdaniem normalnym otoczeniu, dopiero słysząc wyniki takich badań pojmuje głupotę ogółu. Dlatego uważam, że sposobem na poprawę sytuacji może być pokazanie innego oblicza narodu polskiego, takiego jakim widziała go szlachta staropolska. Pewności siebie i poczucia własnej wartości mieli nawet zbyt wiele. Sarmacki styl życia chwaliło wielu ówczesnych twórców, wielu też wytykało jego wady. Jego piewcą był na przykład Jan Chryzostem Pasek. W swoich Pamiętnikach opisał swoje życiowe wojaże. Zaciągnął się do wojska, więc wiele podróżował i poznawał obyczaje różnych krajów. Jakiekolwiek by one nie były, uznawał je za gorsze od analogicznych obyczajów polskich. To zamknięcie się na świat nie jest dobre, lecz pokazuje ,że nie trzeba bezkrytycznie naśladować obcych wzorów, jak to się dzieje obecnie i zapewne będzie dziać się w przyszłości. Poczucie własnej wartości i odrębności narodowej jest moim zdaniem szczęgólnie ważne w perspektywie integracji z UniąEuropejską.

Nie mniej ważną wartością, do której przyszłe pokolenia prawdopodobnie nie będą przywiązywały większej wagi jest wiara. Nie chodzi mi tutaj o to, żeby Polska pozostała krajem chrześcijańskim, lecz aby ludzie nie deklarowali się jako wyznawcy czegoś, w co nie wierzą. Głęboka wiara łączy ludzi we wspólnoty ponad podziałami, uczy tolerancji (nie tylko religijnej) natomiast sama jej deklaracja niejako wymaga potwierdzenia w ubliżaniu wyznawcom innych religji. Jeśli chodzi o tolerancję religijną, w naszym kraju nie jest najlepiej, lecz myślę że to się poprawi, a więc nie trzeba przywoływać tutaj obrazu tolerancyjnej polski szlacheckiej jako wyspy spokoju na wzburzonym morzu płomieni z gorejących stosów. Inaczej jest z tolerancją rasową i kulturową. Na razie nie widać na naszych ulicach zbyt wielu ludzi o innym od naszego kolorze skóry a jednak wielu z nich narzeka na rasistowskie skłonności naszego społeczeństwa. Ten stan rzeczy zapewne ulegnie pogorszeniu gdy standard życia w naszym kraju się polepszy. Wystarczy popatrzeć na Francję czy Niemcy aby przekonać się, co nas czeka. Coraz większą popularność w tych krajach zyskują partie, w programach których znajdują się postulaty za wypędzeniem z tych państw różnych „kolorowych” zabierających pracę rozleniwionym „rdzennym mieszkańcom”. Godnym wskazania przykładem do naśladowania jest tutaj Święty Franciszek z Asyżu, którego życie opisane zostało w dziele aztytułowanym „Kwiatki Świętego Franciszka”. Żywot ten był bardzo barwny, obfity zwłaszcza epizody świadczące o wielkiej Franciszka miłości do wszelakiego stworzenia Bożego. Kochał on kwiatki, drzewa i ptaszki, lecz przede wszystkim darzył miłością każdego człowieka. Wynikało to z jego głębokiej wiary w Boga, uważał że wszystko, co On stworzył zasługuje na szacunek, który Franciszek wyrażał w taki właśnie sposób.

W dzisiejszym świecie bardzo rozpowszechnione jest konsumpcyjne podejście do życia. Wielu jest zdania, że nasza kultura chyli się ku upadkowi właśnie przez nie. To, czy zmienienie w tym zakresie postępowania mas ludzkich zmieniło by coś na lepsze jest sprawą dyskusyjną, jednak moim zdaniem tak właśnie by się stało. Nie jest najgorsze to, że wielu ludzi dostaje czego chce – wystarczy im po to sięgnąć, ale niebezpieczeństwo związane z tym, że ludzie często nie wiedzą, czego tak właściwie chcą. Jest to pole do działania dla różnych technik manipulacji, na przykład reklam. Przeciwdziałać temu można odmawiając sobie pewnych rzeczy. Pierwowzorem takiego, gardzącego dobrami materialnymi, człowieka, dobrze znanym również w okresie starej polski, jest Święty Aleksy. Jego życie opowiedziane w legendzie było jednym wielkim wyrzeczeniem: nie chciał władzy, pieniędzy ani miłości. Można powiedzieć, że zrezygnował z życia doczesnego abyzyskać wieczne. Jak wielu w Średniowieczu, wszystko robił w imię miłości do Boga. Są to zdecydowanie zbyt daleko posunięte wyrzeczenia aby stawiać je jako przykład do naśladowania dla współczesnych ludzi, jednak łagodna asceza jako wartość moim zdaniem przydałaby się przyszłym pokoleniom. Świadoma rezygnacja z tego, do czego jesteśmy zmuszani na różne sposoby daje przyjemne poczucie wolności mimo tego wszystkiego. Pozatym takie małe wyrzeczenie może zaowocować rozwojem duchowym człowieka, gdy przypadkiem zrobi on coś ambitniejszego dla zabicia czasu. Podniosłoby to troszeczkę poziom kutlury.

Honor. Czy jest on obecnie uważany za wartość? Może w niektórych filmach i książkach fantasy. W życiu codziennym człowiek postępujący honorowo często uważany jest po prostu za głupca, zwłaszcza gdy mógłby mieć z czegoś korzyści finansowe lecz właśnie on mu na to nie pozwolił. Przez długi czas po Średniowieczu – epoce tryumfu honoru jako drugiej w kolejności wartości – był on bardzo ważnym atrybutem każdego mężczyzny. Na przykład w „Wojnie Chocimskiej” Potocki ustami Hetmana Chodkiewicza odwołuje się, między innymi, do honoru szlachty. Nie można jednak przenosić tej średniowiecznej wartości prosto na grunt przyszłych pokoleń. Honor w tym starym rozumieniu jest to coś, czego należy bronić. Obrona jest jednak mimo wszystko pewną formą walki, wyobraźmy sobie przyszłą wojnę światową z powodu obrazy honoru. Nie o to chodzi. Nowoczesny honor powinien być wewnętrzną zaporą przeciw łamaniu norm moralnych. W tej formie korzystne byłoby przekazanie tej wartości przyszłym pokoleniom, również polaków. Jak wiadomo, wskaźnik korupcji jest u nas bardzo wysoki. Jest to zjawisko tak powszechne, ponieważ jest ono równie powszechnie akceptowane społecznie. Korupcja jest obecna nie tylko wśród pomniejszych urzędników, sięga ludzi z najwyższych kręgów władzy – odpowiedników dawnych królów i rycerzy, którzy mogli robić wszystko,byleby honorowo. Ci, którzy dzisiaj dzierżą władzę tego ogranicznika nie mają. Choć bardzo by im się przydał.

Przedstawiłem cztery wartości, które moim skromnym zdaniem warto byłoby przekazać przyszłym pokoleniom. Mam świadomość tego, że jest to bardzo tendencyjne zestawienie, do przytoczonych tekstów literackich „na siłę” dopasowywałem resztę akapitu, aby choć ogólnie potwierdzić to, co miałem na myśli jakimś przykładem (których nie jest durzo!). Należy jednak zauważyć, że wartość tego, co było ważne pięćset lat temu się zdewaluowała. Tak po prostu jest, nie ma się co nad tym rozwodzić. Wobec tego temat jest trudny, gdyż ta dewaluacja pokazuje że nie ma jakichś ponadczasowych wartośi które powinny być obecne w kulturze i już. Te, które należałoby przekazać przyszłym pokoleniom należało subiektywnie wyselekcjonować, jednak mimo pozornej dowolności są pewne ograniczenia. Z jednejstrony nie można ogłosić całkowitego buntu wobec wartości zawartych w literaturze staropolskiej, chociażby dlatego, że wypracowanie powinno mieć niezerową długość. Z drugiej nie można wszystkich przekazać, gdyż logiczną konsekwencją takiego spadku byłby przyszły „powrót do przeszłości”, tyle że bez happy endu. Z trzeciej niemożność przekazania pewnych starych wartości przyszłym ludziom (inny czas – odmienna rzeczywistość), z kolejnej realizm snutych wizji przyszłości.