Santiago to tytułowy bohater książki Ernesta Hemingwaya pt. „Stary człowiek i morze”. jest on biednym starcem, który całe życie łowi ryby w Golfstromie. Aby dowieść, że nadal potrafi to robić, Santiago walczył nie tylko z rekinami i marlinem, ale również z samym sobą. Pokazał, że jest zwycięzcą.
Pierwszym argumentem potwierdzającym tezę jest to, że Santiago pokonał złą passę. Po 83 dniach bezowocnych połowów złapał ogromnego marlina. Udowodnił w ten sposób, że mimo podeszłego wieku, nadal jest świetnym rybakiem.
Przyjaciel Manolina, podczas swojej trzydniowej wyprawy, wygrał walkę z własnym ciałem i umysłem. Przezwyciężył słabość, znów poczuł się silny i młody. Przekonanie, że „człowiek nie jest stworzony do klęski”, dawało mu pewność, że jest jeszcze potrzebny, że może zostać bohaterem.
Kolejnym argumentem poświadczającym stwierdzenie jest fakt, iż Santiago czuł się zwycięzcą. Nie zwracał uwagi na stratę sprzętu. Nieistotne było również dla niego to, że nie zdołał obronić marlina przed rekinami. Głęboko wierzył we własne siły. wiedział, jak wielkich czynów udało mu się dokonać i, mimo że odniósł uszczerbek na zdrowiu, nie uważał się za przegranego. Sen o lwach pozwolił mu poczuć smak wygranej.
Santiago walczył z wieloma przeciwnościami. Wbrew pozorom pokonał własne słabości. Znów poczuł się silny i młody. Po wielu dniach niepowodzeń był naprawdę szczęśliwy.