Powieść Alberta Camusa Dżuma jest parabolą, przypowieścią, w której prawie wszystko, oprócz znaczenia dosłownego, ma także znaczenie symboliczne. I tak samą tytułową dżumę możemy traktować jako symbol zła. Autor przedstawił wiele postaw, jakie mogą przyjąć wobec niego ludzie. Ja przyjrzę się bliżej postępowaniu Jeana Tarrou.
Jak już na pierwszy rzut oka widać w podanym fragmencie, potrafi on być szczery wobec ludzi z którymi już przeżył (walczył z dżumą razem z doktorem Rieux). A co mówi, jak postrzega świat? Otóż przede wszystkim zdaje sobie sprawę, że ludzie wcale nie są idealni, że zło jest częścią każdego człowieka (?każdy z nas nosi w sobie dżumę?). Rozumie również, że bardzo trudno jest panować nad tym złem, że dużo łatwiej jest wybrać drogę dobra, niż zła. Poza tym dostrzega w świecie dwie, może trzy grupy ludzi: ?zarazy? (ludzie oddani dżumie ? złu), ?ofiary?, a także lekarze, ale tych ostatnich ?nie spotyka się […] wielu?.
A jaką postawę prezentuje wobec tak odmalowanego świata? Niewątpliwie aktywną. Nigdy nie chce przyczyniać się do działania zła. Za wszelką cenę chce walczyć z dżumą, pomagać jej ofiarom. Wierzy, że dzięki temu osiągnie spokój. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że wybiera trudną drogę, że potrzeba dużo silnej woli, aby kontrolować wszystko to, co się czyni i aby ?w chwili roztargnienia nie tchnąć dżumy w twarz drugiego człowieka i żeby go nie zakazić?. A jednak, mimo tych wszystkich piętrzących się trudności, uważa chyba swój wybór za coś naturalnego, nie wywyższa się, jest bardzo skromny (? wiem, że nic nie jestem wart dla tego świata?).
Trzeba dodać jeszcze kilka dodatkowych elementów, o których dowiadujemy się z innych fragmentów książki. Dzięki temu łatwiej chyba zrozumieć, dlaczego Tarrou ma takie, a nie inne poglądy. Przede wszystkim zrozumiał, że jest ?zadżumiony? jeszcze w młodości, obserwując swojego ojca ? prokuratora ? domagającego się kary śmierci dla oskarżonego. Uznał wtedy swego ojca za mordercę i postanowił uciec. Podjął walkę przeciwko społeczeństwu które uznaje karę śmierci, ale porzucił swoich towarzyszy, kiedy zdał sobie sprawę, że sami także posuwają się do morderstw. To dlatego mówi doktorowi Rieux, że ?nie możemy na tym świecie uczynić gestu nie ryzykując iż powodujemy śmierć?. Było mu wstyd, że mimo dobrych chęci, przyczyniał się do morderstw. Porzucił walkę, ale nie zapomniał o swoich zasadach. Dlatego gdy w Oranie wybuchła epidemia dżumy, Tarrou bez wahania włącza się do pomocy ofiarom, organizując ochotnicze formacje sanitarne. Jak widać, wciela swoje słowa o walce z dżumą w czyn. Mogłoby się wydawać, żejest mu trochę łatwiej niż innym w obliczu zarazy, gdyż był świadomy, że cierpi na ?dżumę? długo przedtem, zanim przybył do tego miasta.
Aby przedstawić w pełni tą postać, muszę jeszcze zwrócić uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze chodzi mi o stosunek Tarrou do Boga. Otóż można chyba wyciągnąć wniosek, że nie wierzy on w Niego, skoro zastanawia się ?jak być świętym bez Boga?. Po drugie, chodzi mi o śmierć bohatera. Umiera on na dżumę, gdy zaraza się już cofa. Tak więc swoją działalność ? niesienie pomocy innym chorym ? przypłaca własnym życiem. Ale chcę zwrócić uwagę na jego słowa do doktora Rieux, w których mówi o ludziach, którzy przeciwstawiają się złu, że są oni tym bardzo zmęczeni, i że ?znają kras zmęczenia, od którego nic ich nie uwolni prócz śmierci?. Tak więc śmierć była właściwie tym, do czego dążył Tarrou, skoro pomagając ofiarom dżumy szukał drogi ?do spokoju?.
Myślę, że bez wahania można nazwać tą postać bohaterem. Poświęcił się walce ze złem, nie zważając na własne dobro. Droga, którą wybrał skazała go na ciągły wysiłek, ciągłe cierpienie, od którego wybawieniem mogła być tylko śmierć. Gdyby wszyscy ludzie skłonni byli wybrać taką postawę, zło nie znikłoby ? wiemy że ?bakcyl dżumy? nie umiera nigdy? ale na pewno na długo pozostałby w uśpieniu.