Temat:
„Tego popołudnia wywieszono listę przyjętych do mojej wymarzonej szkoły.”
Był lipiec. Z niecierpliwością czekałam aż wywieszą w moim wymarzonym liceum listę przyjętych. Codziennie przechodziłam tamtędy i patrzyłam czy jej nie wywieszono. Za każdym razem czułam, że serce podchodzi mi do gardła. Nie wiedziałam co bym zrobiła gdybym zobaczyła wywieszoną listę, ale byłam prawie pewna, że zrobiłoby mi się niedobrze.
Pewnego dnia, gdy przechodziłam ulicą, spojrzałam i spostrzegłam dość dużą grupę zgromadzoną przy wejściu do budynku liceum. Zamarłam. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Poczułam jakby wszystkie moje wnętrzności uleciały ze mnie. Stałam w miejscu i prze moją głowę przemknęło tysiące myśli. Nagle coś we mnie pękło i puściłam się biegiem w stronę zgromadzonych. Zauważyłam w tłumie mojego znajomego. Podeszłam do niego i powiedziałam:
– Wywiesili listę? Ogromny tłok tutaj.
– Tak, właśnie przed chwilą. Teraz próbujemy się przecisnąć by ją zobaczyć – odpowiedział. Więc i ja przyłączyłam się do tłumu. Przeciskaliśmy się tak jeszcze jakieś dziesięć minut, gdy w końcu ujrzeliśmy przed sobą dużą białą płachtę. Podeszłam i szybko zaczęłam przesuwać palcem po nazwiskach w poszukiwaniu swojego. Byłam już prawie w połowie, gdy zauważyłam swoje imię i nazwisko. Poczułam falę ciepła i radości oblewającą całe moje ciało. Miałam ochotę śpiewać, skakać i tańczyć ze szczęścia. Podbiegłam do mojego znajomego, który już wcześniej odnalazł swoje nazwisko na liście i rzuciłam mu się na szyję. Cieszyliśmy się jak małe dzieci. Zaczęliśmy krzyczeć i skakać z radości. Dla mnie wtedy już nic nie było ważne. Czułam, że mogłabym latać. Był to dla mnie najwspanialszy dzień w moim życiu.