Teby, 21 lipca, 321r. p.n.e.
Cóż ja najlepszego zrobiłem, nie zgadzając się na pochowanie mego siostrzeńca?! Działałem wbrew woli bogów! Chciałem uchodzić za dobrego władcę, który dba o interesy kraju, tymczasem zrobiłem coś strasznego. Co w tej chwili myślałaby sobie o mnie moja siostra Jokasta?
Wszystko zaczęło sie od tego, że moi siostrzeńcy w czasie wojny walczyli po przeciwnych stronach. Obaj w tej wojnie zginęli. Zdecydowałe się na pochwanie obrońców kraju, a więc jeden z braci nie został pogrzebany. Zakazałem tego robić, bo uważam, że nie zasłużył na godny pochówek z racji na odwrócenie się od ojczyzny. Antygona, córka mojej zmarłej siostry, nie zaakceptowała rozkazu, chciała zrównać braci. Dzisiaj wcale nie dziwię się, że postanowiła samodzielnie zakopać brata. Na łamaniu prawa przyłapał ją jeden z moich strażników i natychmiast mnie o tym powiadomił. Moja siostrzenica wcale nie ukrywała swojego postępku,co jeszcze bardziej mnie zirytowało. Gdyby poczuwała się do winy i żałowała, pewnie darowałbym jej karę. Jednak nie wyczuwając w jej słowach ani trochę struchy, postanowiłem ją ukarać. Nie podejrzewałem,że popełni samobójstwo! Niestety,na tym nie koniec! Mój ukochany syn, dowiedziawszy sie o śmierci swojej narzeczonej, sam też popełnił samobójstwo, a zaraz po nim moja żona.
Wcześniej nie wierzyłem w słow Tyrezjasza, który ostrzegał, że moje czyny mogą mieć zły finał. A ja mu nie ufałam! Straciłem wszystko, co w życiu najważniejsze – rodzinę.Nie potrafię uwierzyć, że byłem tak głupi! Chciałem umocnic swoją pozycje władcy, a tymczasem zniszczyłem swoje życie…