Obraz przedstawia fragment muru, który w całości pokryty jest graffiti. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie czerwona gwiazda Dawida zaznaczona mocnym konturem. Na zgniłozielonej ziemi poniewierają się puste puszki po farbie w sprayu. Uwagę widza zwraca czyste, niebieskie niebo. Wydaje mi się, że to dzieło sztuki można zakwalifikować do nurtu tzw. popartu.
Graffiti jest powszechnie uważane za styl; modę naszego pokolenia. Na obrazie przedstawiono ziemię- padół ludzki i niebo, czyli sferę sacrum. To zestawienie może symbolizować potrzebną każdemu człowiekowi wiarę, która znajduje się pomiędzy „niebem a ziemią”.
Myślę, że autor chciał zaznaczyć, iż wraz z postępem cywilizacyjnym religia przestaje mieć takie znaczenie jak na przykład przed 1000 lat, kiedy to zjednoczyła całą Europę; ludzie się zmieniają, oczekują od świata coraz więcej i ta religia, której symbolem jest gwiazda Dawida, przestaje im wystarczać. Stąd zrozumiałe jest ich poszukiwanie, przedstawione przez Tomasza Rodziewicza jako mur i graffiti. Jednak ta wizja jest optymistyczna, bo niebieskie niebo symbolizuje dążenie do Boga, przed którym w Dniu Ostatecznym staniemy wszyscy twarzą w twarz. Będziemy sobie równi, niezależnie od tego, czy poszukiwaliśmy środków zastępujących religię czy nie.
Podsumowując, obraz wywarł na mnie ogromne wrażenie, zmusił mnie do reflekcji na temat obecności Boga w świecie i znaczenia religii w naszym życiu, u którego podstaw ta leży (człowiek postrzeganyn jest jako istota wierząca). Jedyne pytanie, jakie mi się nasuwa, to czy jeszcze jeden napis graffiti, kojarzony przeze mnie jako symbol nowoczesności, nie zmazał, pokrył czy zatuszował owej gwiazdy Dawida- nie tyle symbolu wiary, co dziedzictwa kulturowego i tradycji.