Aurelia to straszne dziecko. Kłamczucha jakich mało! Rodziców ma takich wyrafinowanych… A córka taka im się trafiła! Jeść nie chce, a kultury też jej brakuje. Całymi dniami z domu ucieka, a mi się za to dostaje! Ja tam tylko pracuję! – mówi zbulwersowana pani Lisiecka. A to, że ona wychodzi bez mojej wiedzy do obcych ludzi, to już zupełnie nie moja wina! Musiałam mówić Ewce, że z Jarkiem Markiem siedzi! A ona sobie do sąsiadów na rosół idzie! Jeszcze bym za nią oberwała! Albo z pracy by mnie wyrzucili?! Ta bahorzyca ma coś do mojej kuchni! Matka stoi 3 godziny po kawałek szynki, a ona do kieszeni wkłada i mówi, że apetytu nie ma! A u obcych ludzi to jakoś zajada ze smakiem! A co, że ja gorsza jestem?! – krzyczy opiekunka. Może źle gotuję?! Przecież moje obiadki wszystkim smakują! Cała rodzina się u mnie żywi, a ten niewychowany bahor tylko narzeka! Ciągle jej mało! A ojciec i matka harują jak woły, żeby ją wyżywić, dobrze ubrać! A ona w ogóle tego nie docenia! Rozkapryszona niewdzięcznica! – dodaje rozwścieczona pani Lisiecka. A Ewka, biedna ma piekło z nią! Pracuje ciągle dla jej dobra, a ona co? Do obcych ludzi wędruje! Jeszcze bezczelnie pyskuje! Tak jest, kiedy ojca nie ma w rodzinie. Gdyby był, to może by jej dołożył czasami, wychował, a tak co? Kompletny brak dyscypliny, ot co! moi Jarek i Marek to w życiu by się tak nie zachowywali! Ale oni to co innego… Zachować się umieją! A nie jak ta Aurelia! Matka mi płaci, a ta dziewuszyca i tak swoje! – nie może powstrzymać się ze złości pani Lisiecka. Wszystko jej przeszkadza! Nic jej nie pasuje – jedzenie, rodzice – nic! Nawet jak w telewizji wiadomości oglądam, to też jej się nie podoba! Straszne dziecko… Biedna pani Ewa, takie ma dziecko… A taka dobra kobiecina – mądra, zadbana, nie to co jej pyskata, niewychowana córka! Współczuję – kończy przygnębiona pani Lisiecka.