Starożytne epicedium było zakończone pocieszeniem i napomnieniem. Motywy te odnajdujemy w końcowych utworach całego cyklu. Najbardziej charakterystyczny jest „Tren XIX czyli Sen”, w którym poeta stara się spojrzeć na życie bardziej trzeźwo, stara się znaleźć ukojenie bólu. W tym trenie zjawia się poecie we śnie jego zmarła matka z Urszulką na ręku i koi jego serce wiadomością, że jego córeczka zaznaje już wiecznej szczęśliwości w niebie, a poprzez swą przedwczesną śmierć uniknęła wielu trosk, cierpień i smutków, które zapewne spotkałyby ją w życiu doczesnym. Matka poety apeluje do jego rozsądku przypominając synowi, że wszyscy ludzie są śmiertelni i każdy ma wyznaczony czas swego życia i śmierci:
„Śmiertelna jak i ty twoja dziewka była,
Póki jej zamierzony kres był, póty żyła”.
W zakończeniu tego utworu poeta parafrazuje maksymę Cycerona: „humana humae ferenda”, czyli „ludzkie przygody ludzkie noś”- ludzkie sprawy znoś po ludzku. W myśl tej maksymy należy z godnością przeżywać wszystko to, co człowiekowi może się przydarzyć.
Tak więc z kryzysu światopoglądowego poeta wychodzi zwycięsko, obarczony jeszcze jednym ciężkim doświadczeniem i krytycznym nastawieniem do dotychczas wyznawanych filozofii – epikureizmu, stoicyzmu i neoplatonizmu. Kryzys ten nie oznacza jednak obniżenia poziomu artystycznego dzieła, a wręcz przeciwnie – „Treny” uznawane są za szczytowe osiągnięcie liryki renesansowej. Poeta wykazał w nich subtelność przeżywania, stworzył przepiękne dzieło liryczne, nasycone elementami filozoficznymi.