Moim zdaniem nie można definitywnie przekreślić wyrządzonego zła.
Człowiek często pragnie wybaczyć, ale sądzę, że nigdy nie udaje się to do końca. Zło pozostaje w ludzkiej pamięci, długo – nawet do końca życia. Istnieją różne odmiany zła. Inną wagę ma wzięcie komuś czegoś, kradzież. To się szybko wybaczy. Ale zabić człowieka – tak jak zrobiła to Balladyna, to już niewybaczalne. A zwłaszcza wtedy, gdy się jeszcze przy tym okłamie bliskich. Balladyna zrobiła źle, bo zabiła siostrę – Alinę tylko z powodu głupich malin. Potem tego bardzo żałowała i wydała na siebie trzy wyroki śmierci. W końcu zginęła? Dlaczego? Mogła sobie spokojnie żyć z siostrą w zgodzie, mieszkałaby w zamku z Aliną i matką. Byłaby szczęśliwa. Obie mogły dużo przeżyć, wyjść za mąż. Alina zakochała się w Kirkorze, ale była gotowa poświęcić się dla swojej siostry i zrezygnować ze swojego szczęścia. Była dobra, bardzo dobra. Pragnęła szczęścia innych, bardziej niż swojego. Alina była bezinteresowna, niewinna, a Balladyna fałszywa. Zresztą to się objawia w prawie każdym jej czynie, nie licząc tego że wydała na siebie trzy wyroki. A to jest duża odwaga: wydać na siebie wyrok śmierci. Balladyna miała chociaż wyrzuty sumienia. Zło, które wyrządziła ciągle jednak do niej wracało.
Biblijny syn marnotrawny także dokonał złego czynu. Roztrwonił majątek, opuścił ojca, zawiódł bliskich. Udało mu się jednak zostawić zło za sobą, odpokutować winy i wejść na dobrą drogę. On jednak nie dopuścił się do czynu najstraszniejszego, nie popełnił morderstwa i nie odebrał nikomu życia. Miłosierny ojciec wybaczył mu.
Zło wyrządzone w przeszłości w Dniu Sądu Ostatecznego tak naprawdę może nam wybaczyć tylko Bóg.