Na świecie są ludzie bogaci i są biedni, szczęśliwi i smutni, zdrowi i chorzy. Ja nie jestem bogata, ale za to nie skarżę się na moje zdrowie i jestem zadowolona z mojego życia. Mam wszystko, co jest mi potrzebne i choć mogłabym mieć więcej, to nie muszę.
Patrząc na ludzi nieuleczalnie chorych, mieszkających w krajach gnębionych przez wojny, zarazy, głód, susze, cieszę się, że mam takie, a nie inne życie. Prawdą jest to, że czasem przydałoby się trochę więcej pieniędzy czy jakieś lepsze miejsce do życia, ale gdy pomyślę o tych, którzy nie mają nawet połowy tego co ja (a mam bardzo dużo: rodzinę, przyjaciół, dom, zdrowie), jestem zadowolona ze swojego życia.
Patrząc w lustro, widzę braki w wyglądzie: jestem niska, mam krosty na twarzy, niesforne włosy, bardzo jasną karnację. Pociesza mnie jednak to, że ja ideałem nie jestem, ideałów po prostu nie ma. Na Ziemi żyją ludzie z okropnymi znamionami na twarzy i nieuleczalnymi chorobami skóry, a ja przejmuje się takimi drobiazgami.
Niedawno doszłam do wniosku, że jestem, jaka jestem, lepsza już nie będę i gorsza pewnie też nie, mam dobre życie i kocham to, co mam. I nie warto przejmować się drobiazgami, które tak naprawdę nie mają żadnego znaczenia.