Pewnego pięknego marcowego dnia wybrałam się na spacer do parku. Park leż w centralnej części miasta. To właśnie w nim są zawierane pierwsze przyjaźnie i znajomości. Można tam zawsze z kimś porozmawiać albo po prostu pomilczeć i pobyć sam na sam z przyrodą i z naturą. Bardzo lubię przychodzić do parku, ponieważ tam mogę się odprężyć i pomyśleć nad rozwiązaniem różnych problemów. Dla mnie jest najpiękniejszym miejscem na świecie. Pierwsze co można zauważyć po wejściu to ogromna liczba drzew i roślin. Pomiędzy drzewami w cieniu stoją pomalowane na zielono ławki, na których odpoczywa wielu ludzi. Najczęściej można tam spotkać rodziców, których dzieci bawią się w pobliżu, a także staruszków czytających, śmiejących się. Chociaż lubię cały park najbardziej podoba mi się jedno miejsce. jest to malutka polana ze wszystkich stron okolona drzewami. Cały rok jest tam pięknie. Na drzewach widać już rozwijające się pąki liści, niektóre kwiaty jak na przykład krokusy czy przebiśniegi zaczynają kwitnąć. Na środku polany rośnie ogromna wierzba, ginąc w półmroku przybiera różne ciekawe kształty. niektórzy ludzie, korzystając z tego, że jest ciepło siedzą w parku całymi godzinami. Ja siadam na wielkim starym kamieniu i puszczam wodze wyobraźni. Wychodząc żegnam się z parkiem przechodząc obok wszystkich ulubionych miejsc starannie wypielęgnowanymi alejami. Dla mnie park to nie tylko miejsce, w którym można spędzić wolny dzień, to oaza spokoju, mój sposób na zły humor. Po wizycie w parku życie wydaje mi się piękniejsze, a pogoda zawsze sprzyja mojemu nastawieniu do życia.