„Każdy z nas jest Odysem, co wraca do swej Itaki” – powrót Odysa.

Po wojnie w Troi, Odys wracał do domu, do rodzinnej Itaki. Nie był to jednak łatwy powrót, ponieważ miał na swojej drodze wiele niebezpiecznych przygód.
Odys sterował swoim statkiem. Kierował się głównie gwiazdozbiorami Plejady, Wolarzy, Oriona czy Niedźwiedzicy. Tak nakazała mu Kalipso. Gdy minęło siedemnaście dni, płynął żłobiąc fale, zaś osiemnastego dnia ujrzał góry w ziemi Feaków. W oddali Odysa zauważył pan, co ziemią wstrząsa. Ujrzawszy go, zdenerwował się. Wziął swój trójząb i zmącił morze. Przyszła noc. Odyseusz przeraził się tym, co go spotkało. Żalił się nad sobą. Mówiąc tak, wielka fala uderzyła z góry wprost na jego łódź i przewróciła ją. Długo nie mógł wydostać się spod wody. W końcu udało mu się i usiadł na środku swojej połamanej łodzi. Płynął tam, gdzie poniosą go fale. Spostrzegła go Ino, córka Kadmosa. Była śmiertelnikiem i mówiła ludzkim głosem, teraz mieszkała w głębi morza, gdzie doznaje czci boskiej. Zaczęła ubolewać nad ciężkim losem, który go spotkał.Po chwili dała mu chustę, która wyglądała jak chusta na głowę. Kiedy będzie chciał płynąć, musi rozłożyć ją pod piersiami i wtedy nie ucierpi. Gdy dotrze na suchy ląd ma rzucić chustę w najciemniejszą strefę morza. Ino zniknęła. Odys wołał za nią, ale to nic nie dało. Płynął na tratwie, dopóki się nie rozwaliła. Rozłożył chustę i płynął do brzegu. Płynął przez dwa dni i dwie noce. Ujrzawszy w oddali ziemię, chciał jak najprędzej dotknąć suchego lądu.
Nie mogę powiedzieć, że dopłynął do brzegu. Być może Posejdon miał w zanadrzu coś, co mogłoby zabić Odyseusza. Miejmy tylko nadzieję na to, że inni bogowie greccy mieli go w swojej boskiej opiece.