” Któż sie nad tym zadziwi, ze wiek jeszcze głupi?
Rzadko kto czyta ksiegi, rzadko je kto kupi.” S.W.
-A cóz to, mój uczono-chudy mości panie? Już to temu dwa kroki, jak w jednym żupanie I w jednej kurcie widze literackie boki? Sława twoja okryła ziemie i obłoki, że cie mialy w kolebce muzy mlekiem poić; a z niej, widze, że trudno i sukni wykroić. Nie pytam, jak tam twój stół i mieszkanie ma sie? Podobno przy gnojowym blisko gdzieś Parnasie Apollo Ci swym duchem czczy zołądek puszy, Szeląga nie masz w wacku a długów po uszy. Z tym wszystkim pod pismami twymi prasy jeczą, Ledwo Cie pochwałami ludzie nie zamęczą, Żeś ozdoba narodu, pszczółka pełna plonu Cukrowego, pieszczota, oczko Helikonu, Kwiatek,perła,kanarek, słońce polskiej ziemi… -Przestan mię, miły bracie, szrpać zarty swemi. Mam dosyc ukarania, wszystkom stracił marnie, zem sie na mecenasy spuścił i drukarnie. Te ostatni grosz za druk z kalety wygonią, tamci dosc nagrodzili, kiedy sie poklonia. Niepokupny dzis rozum; trzeba wszystko strawić, kto go chce na papierze przed światem objawić (…) Gdybyć to kupowano księgi! Toby przecie człowiek jaką łachmanę zawiesił na grzbiecie. Kazdy cche darmo zyskać; juz bym mu ustapił rozumu, byle tylko za papier nie skapił. Lecz w naszym kraju jeszcze ten dzien nie zaswitał, zeby kto w domu pisam pozyteczne czytał (…) Kazdy mowi, iz nie ma czasu do czytania, Kazdy sie swa zabawa od ksiazki zasłania (…) Słyszałem ja, gdy pewny szlachcic do Warszawy Przybył dla pewnej ze swym proboszczem rozprawy, Który go za wytyczne wyklął z kazalnicy, Ujrzał sklepik z księgami na Farskiej ulicy. Dziak je jakiś przedawał. Spytał na przechodzie: „A nie wyszło tez jakie dzielo w nowej modzie, bym je zawiozł dla dzieci? Dobrze to nawiasem I samemu przy piwku co przeczytac czasem. Teraz jest swiat uczony; daj Boze, poczciwy Żeby był, a poprzestał juz wyrabiac dziwy!” „Mam – odpowie staruszek – i różnych i wiele. Są KAZANIA NA SWIETA i wszystkie niedziele…” „Zachowaj je dla ksiezym oj bracie, boć lepiej Z karty dobrze powiedziec, niz co drugi klepi, Diabeł wie co, z pamieci na święconym drzewie, A tego, co powiada, sam i sluchacz nie wie…” „Mam wydanego teraz niedawno Tacyta…” „Niech go sobie sam miły pan autor przeczyta! Nie masz tam nic smiesznego, to pisarz pogański.” (…) „Owoż arcyśliczna Ksiazka, co tytuł PRZYJAŹŃ ma PATRIOTYCZNA…” „Musi to być szalbierstwo; teraz patriotą Ten tylko, codo siebie zwesząd garnie złoto, Milosc dobra ojczyzny w ksiegach tylko stoi; Kazdy sie w sobie kocha i o siebie boi, Zeby mu kordon jakiej nie zagarnał wioski, Walac w reszcie na króla i winy, i troski” „Są WIERSZe…” ” To bałzeństwo!” „Sa tez POLSKIE DZIEJE…” „…. Bodajbyście wisieli na haku, zlodzieje! Żescie, w wieczne swoj naród podajc posmiechy, Powyrzucali z kronik i Wandy, i Lechy…” „A O GOSPODARSTWIE tez bedzie wziac co wola…?” ” I bez ksiazek pszenice rodzi moja rola” „To O RZADZIE EUROPY?…” ” A mnie bies to po tem, Jakim sie cudze sprawy wiją kołowrotem. Ja wiem, ze u nas sejmik bedzie na Gromnice, A jarmark na Łucyją swietą, męczennicę. – Nie baj, miły staruszku; trzeba dla mej pani dryjakwi, co od Złotej nosza Węgrzy Bani. Dwa razy tylko była mi w Warszawie, alić Nie może, biedna, spazmów od siebie oddalić…” „Takie rzeczy w aptekach…” ” Wiec przecie, moj bracie, Drukowane jej w sklepie opisanie macie…” „Cóż wiecej?…” „Kalendarza…” „A jakiego?” „Co by uczył, czy bedą u nas i jakie choroby w tym roku, jesli pokoj, czym bedziem miec wojne, Czy głod, czu urodzaje obaczemy hojnie…” Owoż masz literata! Niejeden to taki Co woli w domu czytać szpargał lada jaki Lub zbijać tylko grosze, by je pan syn stracił Niz gdyby rozum pieknym cytaniem zbogacił. Wiec jako tez kto czyta, tak potym i prawi (…) Jednym gnusnie stępiło umysł próżnowanie, Drugi rozum i serce utopił we dzbanie, Ow sie tylko pieniactwem szarga, a z sasiady Ustawicznie o lada zagon wszczyna zwady(…) Drugi gadac nie umie, bo i cóz on powie? Nic nie czytał, nie myslił, same wiatry w głowie Albo pycha szalona, ze swe antenaty Od trojanskiego jeszcze zasięga Achaty(…)