Dawno, Dawno temu na odległej planecie żył sobie pewien cybermag. Mieszkał w zamku z elektroczekolady i chciał posiadać wszystkie słodycze z całej planety. Z tego powodu zatrudnił wynalazce-konstruktora którego uwięził w starej komnacie w podziemiach. Kazał mu wymyślić maszyne która znosiłaby do jego skarbca wszelkiego rodzaju słodkości. Wynalazca z początku opierał się, ale gdy Słodkowski, bo tak nazywał się cybermag, powiedział, że za każdy tydzień pracy otrzyma jedną czwartą tabliczki czekolady, zgodził się odrazu. Niespał całą noc i myślał nad wynalazkim, lecz nic nie przychodziło mu do głowy. Myślał tak trzy dni i trzy noce aż wymyślił urządzenie przyciągające wszystko czego żołądek zapragnie. Urządzenie to nazwano Fedel po imieniu swego wynalazcy. Cybermag dla wyprubowania nowego wynalazku poprosił maszynę o poączka z polewą lukrową i nadzieniem jagodowym. Maszyna zaczęła piszczeć i buchać parą, a następnie podała Słodkowskiemu pysznego pączka. Jego oczy zabłysły przez moment i zgasły. Podał pączka swemu słudze Kilomerowi. Ten ugryzł, a na jego twarzy pokazała się błogość. Kiedy chciał ugryść jeszcze raz, Słodkowski wyrwał mu poczęstunek z ręki. Sam spróbował i połkną go w całości. Tak mu się spodobał Fedel, że poprosił jeszcze o dwadzieścia tysięcy cukierków i milion batoników. Maszyna zaraz zaczęła wypluwać cukierki i batoniki mlecznej drogi na podłogę. Cybermag rozkazał Kilomerowi przynosić sobie cukierki do tronu. Słodkowski jadł słodycze, a papierki rzucał na podłogę, Zbierał je wierny sługa i wrzucał do wielkiego pudełka zrobionego z truskawkowych i cytrynowych lodów. Był bowiem członkiem Związku Niechlujstwa Przypadkowego. Cybermag siedział na tronie i nieschodził z niego ani na chwilę. Siedział i jadł. Jadł i zamawiał coraz to różniejsze słodycze. Łakomstwo wcale nie wychodziło mu na dobre, gdyż stał się tak gruby, że niemógł wyjść z własnego zamku. Niezwracał jednak na to większej uwagi i pochłaniał jeszcze większe ilości ulubionych cukierków i babeczek. Nadszedł dzień kiedy w zamkowych oknach ukazały sie ręce i nogi w dachu zaś głowa Słodkowskiego. Mieszkańcy planety zaczęli się bać. Bali się tego co nastąpic musiało i nastąpiło. BUUUM!!!! Wielki, słodki zamek z elektroczekolady, a wraz z nim cała planeta przestała istnieć.