Tegoroczne wakacje spędziłąm na niewielkiej greckiej wysepce, wraz z moją starszą siostrą, Patrycją i jej mężem Kamilem. Od dłuzszego czasu przygotowywałam sie na ten wyjazd. Nawet przeszłam na diete, by fajnie wygladać na plaży. I doczekałam się, dwa tygodnie na pięknej plaży, to był mój wakacyjny cel. Ale los przyszykował dla mnie inna wersje wakacji w grecji. Pewnego ranka postanowiłam ochłodzic się w morzu. Na plaży nie było żywej duszy, a mi to odpowiadało.
Troche pochodziłam po plaży, by znaleśc odpowiednie miejsce, by zgrać sie w stu procentach z naturą. Długo nie szukałąm. Duża skała, płaska na góże. połozyłam na niej moje żeczy, i wbiegłam do wody. wypłynelam kilkanascie metrów od brzegu, i poczułam, nasilający sie ból w nodze. Nie mogłam dalej płynąć, ani wrócić do brzegu, zaczełam tonąć. Nagle całe życie przeszło mi przed oczami i chyba straciłam przytomnośc, bo niepamiętam co było dalej. Obudziłam sie w szpitalu. Gdy pytałam kto mnie uratował, nikt niechciał udzielić mi konkretnej odpowiedzi, nawet moja siostra, wszyscy uważali, że tak bedzie dla mnie lepiej. Nie rozumiałam ich. Torsamośc mojego bochatera nie dawała mi spokoju… Po kilku godzinach, zostałam wypisana ze szpitala, i wróciłam do domu mojej siostry. Nie miałąm ochoty już na nic, zmartwiło to troche Patrycje.
– Przestań sie zamartwaić, choć popływać, wieczorem pójdziemy na dyskoteke na plaży, rozerwiesz sie troche.
– Ale dlaczego nikt niechce mi nic powiedzieć, niewydaje Ci się to troche dziwne?
– Dobrze, i tak wkońcu się dowiesz… ić pod ten adres, tam dowiesz sie wszystkiego, tylko uważaj na siebie!
Pati dała mi karteczkę z adresem jakiegoś Copera…. Bez chwili namysłu wybiegłam z domu, i po pięciu minutach plażowego biegu, dotarłam pod adres. Była to mała, stara chata. Bałam sie wejść do środka, ale ciekawośc zwyciężyła.
– Dzień dobry, jest tu ktoś?
Nikt nie odpowiadał, więc weszłam do środka, ale nikogo tam nie było. Po stanie pomieszczenia, stwierdziłam, że zapewne nikt nie może mieszkać w takim miejścu. Ale przeciesz siostra nigdy mnie nie okłamała. Byłam na nią zła…
– Witaj, wiedziałam że wkońcu tu przyjdziesz – nagle usłyszałamzza pleców kobiecy głos, okropnie się przestarszyłam, i krzyknełam z emocji.
– Nie bój się, nic Ci nie zrobie, jestem Kiara, a ty zapewne Ania.
– Skąd pani zna moje imię, i kimpani jest!
– Mów mi Klara – po tych słowach wyszła z chaty – choć coś po pokaże.
Byłam taka zdenerwowana, że niewiedziałam co mam robić, po kilku minutach uspokoiłam siei poszłąm za nią.
– Więc to ty mnie uratowałaś, ale dlaczego…. – nagle mi przerwała
– Wiem o co chesz zapytac, udziele odpowiedzi na twoje wszystkie pytania.
Zaprowadziła mnie nad wodospad, po drodze wszystko wyjaśniła. To o niej opowiadane są legendy. Do tej pory myślałam że to tylko legendy, „Córka morza”, „Matka wiatru”, „Królowa zwierząt”, tak o niej opowiadają mieszkancy wyspy.
– Jeśli ktokolwiek z poza wyspy dowiedziałby się, że legenda o mnie jest jest prawdziwa, światu groziła by zagłada, spowodowana chciwością, zachłaństwem i sławą. Ludzie zniszczyli by przyrode na tej wyspie, a tym samym na całym swiecie, na tej wyspie są początki przyrody. – opowiadała ukazując mi całe piękno zawarte na wyspie.
– Ale dlaczego… – znów przerwała.
– Dlaczego Ci to wszystko mówie?… poniewasz ma do Ciebie proźbę. Nie ukrywaj tego co tu zobaczyłać, ani tego co cię spotkało, jak inni na tej wyspie. Strzego tego pożądku na świecie, od wielu lat, i jusz czas, by ludzie zadbali sami o swoją przyszłość, tylko o to Cię prosze, a ten wisiorek, niech Ci przypomina, że wszyscy jesteśmy jednością… – po tych słowach Klara nagle znikneła mi z oczu, a z oddali słyszałam tylko jej głos powtarzający cały czas jedno zdanie w języku greckim, ale niepamiętam tych słów. I niepamiętam, co działo się dalej. Obudzilam się w szpitalu.
– Co się stało, gdzie Klara? – zapytałam moją siostre
– Jaka Klare, jesteś w szpitalu, ratownicy znależli cie na plazy nieprzytomna, i trafiłaś tutaj, dobrze się czujesz?
– Więc to był sen, nic mi niejest, możemy wracac do domu?
– Tak, badania są wporządku, możesz już wracać do domu, ale oszczędzaj sie, i skończ z tą bezsensowną dietą, jeśli chcesz mieć siły na dalsze wakajce – oznajmił mi lekarz.
Wieczorem juz byłam w domu, ale nie mogłąm uwierzyć, że to wszystko mi się przyśniło. To było takie realne…
– Ania, zostawiłaś wisiorek w samochodzie – siostra dałą mi wisiorek- odpocnij, jutro pójdziemy gdzieś razem, dobranoc.
Wisiorek który mi dała, był taki sam jak tenod Klary! Więc być może to niebył sen.
Chyba nigdy się nie dowiem, czy moja tajemnicza przygoda była jawą, czy snem… wiem jedno, chata, w której byłam istnieje naprawde w tym samym miejscu, legendy o Klarze również, tak jak przyroda. Prawdą również jest, że współczesnym człowiekem żądzi chciwość. Bo gdy niebedziemy szanować tego co nas otacza, nasza przyszłośc, i przyszłośc naszych dzieci nie będzie ciekawa.