Merkucjo to drugoplanowy bohater jednej z najsławniejszych tragedii Szekspira – Romea i Julii. Krewny księcia Escalusa. Zapewne urodzony w Weronie. Starszy od swojego przyjaciela – Romea.
Jest błyskotliwym i elokwentnym młodzieńcem, który realistycznie spogląda na otoczenie i ubolewanie nad „plemieniem fantastyków, marzycieli, takich jak Romeo, nieprzystosowanych do życia.” Wesoły optymista, który na świat spogląda przez różowe okulary. Potrafi rozmawiać z każdym i o wszystkim.
Ten chłopak odznacza się wielkim poczuciem humoru – prawie zawsze towarzyszy mu garść niewybrednych żartów jakie padają z jego niewyparzonych ust. Merkucjo potrafi żartować ze wszystkich i ze wszystkiego: z Marty i jej ociężałości fizycznej i umysłowej; z Tybalta, którego nazywa „dusiszczurem” i „kocikrólem”; a także z Romea i jego miłosnych westchnień. Jednak nawet w chwili śmierci Merkucjo nie powstrzymuje się od żartów i gier słownych. Nawet pojedynek traktuje jak zabawę. Można odnieść wrażenie, że nie bierze na poważnie pogróżek Tybalta i swoim ciętym dowcipem prowokuje śmiertelną dla siebie utarczkę.
Dopiero w chwili śmierci zdaje sobie sprawę z bezsensowności konfliktu. Pomimo swojego ciętego języka, gotów jest oddać życie za Montekiego i osłonić go. Sądzi, że jego młodszy druh nie poradzi sobie w pojedynku z Tybaltem. Umierając, Merkucjo trzy razy „rzuca klątwę” na domy Montekich i Capulettich: „Zaraza na obydwa wasze domy!”
Uważam, że Merkucjo jest pozytywną postacią. Mimo swojego ciętego języka jest wspaniałym przyjacielem i doskonałym oparciem dla Romea.