Drogi Marku!
Na wstępie mego listu muszę Ci zdradzić, że stała się wielka tragedia. Moi rodzice postanowili się rozwieść i najgorsze jest to, że nie potrafię tego powstrzymać. Gdy do nich mówię, to nie zwracają na mnie uwagi, a gdy na nich patrzę to robi mi się żal, bo nie mogę pojąć, że dotąd takie wzorowe i kochające się małżeństwo może tak szybko przekreślić całe swoje wspólne życie. Trudno mi zrozumieć, że tak szybko można zapomnieć o pięknie spędzonych chwilach, o wspólnych planach na przyszłość i przede wszystkim o tym, że rozwodząc się zapominają o przyszłości swojego dziecka.
Kiedyś to chciałem jak najkrócej być w szkole aby szybko iść do domu, a teraz jest zupełnie odwrotnie. Nie chce w ogóle wracać do tych pustych czterech ścian, w których tylko czuć chłód i brak miłości. A czy ta miłość w ogóle istnieje? Czy coś się kryje za tym słowem? Do tej pory w to wierzyłem, ale teraz wszystko mi się wydaje bez sensu. Bo po co kochać skoro później trzeba cierpieć?!
Małżeństwo moich rodziców jak dotąd było dla mnie autorytetem i zawsze marzyłem aby doznać takiego szczęścia w przyszłości, a teraz ta cała sytuacja mnie po prostu przeraża, ponieważ boję się, że i mi to się może w życiu przytrafić.
Nie chciałbym aby moje dzieci czuły to, co ja teraz czuje i za wszelką cenę chciałbym uniknąć takich rozwiązań, bo one prowadzą tylko do rodzinnej porażki.
Powiedz mi mój najdroższy przyjacielu czy człowiek może żyć w szczęściu i miłości?
Czy może kierować swoim życiem tak, aby nikt na tym nie ucierpiał?
Mam nadzieje, że pomożesz mi odnaleźć odpowiedzi na te pytania bo ja nie potrafię sam sobie z tym poradzić.