Oddanie, przyjaźń, wierność, odwaga. Wartości, które, zwłaszcza w ciężkim okresie wojny, stanowiły główną siłę narodu polskiego.
Ile tysięcy młodych ludzi żyło z dnia na dzień, niepewnych, co przyniesie jutro. Ilu z nich całkowicie poświęcało siebie innym. Ilu dzielnie opierało się Niemcom, ryzykując własne życie.
Bohaterowie. Zwykli ludzie, którym przyszło żyć w czasach dla nich niezwykłych.
Opowieści o nich są „opowieściami o wspaniałych ideałach braterstwa i służby, o ludziach, którzy potrafią pięknie umierać i pięknie żyć”.
Tadeusz Zieliński (ps. Kajman, Kotwicki, Lech Pomarańczowy, Tadeusz, Zośka) urodził się 24 stycznia 1921 roku. Pochodził z inteligenckiej, pełnej miłości i życzliwości rodziny. Jego ojciec był profesorem, natomiast matka nauczycielką i działaczką społeczną.
Zośka zawdzięczał swój przydomek delikatnemu, niemal dziewczęcemu uśmiechowi i subtelnym, regularnym rysom twarzy. Miał jasne niebieskie oczy i złociste włosy.
Cechowała go duża wrażliwość, łagodność, powściągliwość i pewien szczególny rodzaj nieśmiałości. Nie lubił publicznych wystąpień ani przemówień. Nie szukał sobie kolegów.
„Matka zastępuje mi kolegów i przyjaciół” – pisał w swoim pamiętniku. Można wyczytać z tego, jak bardzo był do niej przywiązany.
Prócz tego był był wybitnie inteligentny, wyrozumiały i przejawiał wszechstronne zainteresowania.
Pasjonował go szczególnie hokej, tenis, strzelectwo. W tych dziedzinach zdobywał szereg pierwszych miejsc. We wszystkim, co robił, widać było jego upór i wielką ambicję, która pomogła mu m. in. przełamać paniczny strach przed wodą.
Wojna „wyciągnęła z niego” wielki talent organizatorski i przywódczy. Tadeusz brał żywy i bezpośredni udział w każdej pracy. W czasie akcji wykazywał się szczególnym opanowaniem i spokojem, a także hartem ducha. Zajmował się głównie planowaniem szczegółowo każdej pracy i przewidywaniem wszelkich niebezpieczeństw.
„To on rozplanowywał drobiazgowo i szczegółowo każdą pracę, wyznaczoną jego rejonowi przez Komendę Wawra, troskliwie przewidując wszelkie niebezpieczeństwa, mogące tej właśnie pracy towarzyszyć. To on organizował i podniecał wspaniałe współzawodnictwo inicjatywy i pomysłowości. On czynił z każdego występu ulicznego swoistą szkołę charakterów, przepajając wszelkie wystąpienia Buków atmosferą służby i obowiązku, punktualności, rzetelności, odwagi, koleżeństwa.
W czasie wojny bardzo zaprzyjaźnił się Zośka z Jankiem Bytnarem. Dzielił z nim wszystkie swoje lęki i obawy, wszystkie swe sekrety. Długo mogli dyskutować razem na tematy ludzkiej natury, dnia codziennego, marzeń. Wzajemnie dodawali sobie otuchy i wspierali się w złych chwilach.
Po odbiciu Rudego z rąk Gestapo, Zośka czuwał przy nim nieustannie w ostatnich godzinach życia.
Piękna, wierna przyjaźń została brutalnie przerwana przez nieubłaganą śmierć, pozostawiając po sobie pustkę i osamotnienie.
„Po śmierci Rudego i Alka stan psychiczny Zośki był okropny. Stracił sprężystość, tylko siłą woli wymuszał na sobie załatwianie bieżących spraw organizacji i życiacodziennego.”
Zginął 20 sierpnia 1943 w czasie rozbicia strażnicy granicznej w miejscowości Sieczychy.
Odznaczony został po śmierci orderem Virtuti Militari V klasy oraz dwukrotnie Krzyżem Walecznych.
Według mnie Zośka jest nie tylko symbolem odwagi, bohaterstwa i umiłowania ojczyzny, ale również niesamowitej przyjaźni i oddania przyjaciołom.
Podziwiam go za to, iż nie dał się wciągnąć w wir szerzącego się zła i udało mu się zachować jego wrażliwość, opanowanie i wiarę w lepsze jutro.