Fantazja z Goldoniego
Rimas Tuminas, znakomity litewski reżyser, postanowił w Teatrze Studio w Warszawie opowiedzieć historię pięknej i wyemancypowanej Beatrycze z Turynu, która przebrana za mężczyznę wyrusza odnaleźć swojego ukochanego. A co najciekawsze, opowiedzieć inaczej i po swojemu, wzbogacając Goldoniego reżyserskimi pomysłami nie burzącymi dynamiki stylistycznej i dramaturgicznej gatunku. Zastosowana przez inscenizatora symbolika zdarzeń, chęć oderwania się od tradycyjnych stylizacji obowiązujących w komedii, trafnie i inteligentnie odwołuje się do współczesnej rzeczywistości, szczególnie jej sfery obyczajowej. Oko widza od razu przykuwa składowisko pnących się w górę skrzyń, kufrów i walizek. Centralne miejsce sceny zajmuje podest i na nim głównie koncentrować się będzie akcja sztuki. Reszta to jakby malowany światłem i wyobraźnią dziedziniec weneckiego dworu, z kanałami i mostami. XVIII- wieczna komedia Goldoniego w rękach inscenizacyjnych Tuminasa stała się przede wszystkim zamierzonym żonglowaniem konwencjami, próbą humorystycznego potraktowania skostniałej teatralnej formy. Najważniejsze jest to, że żaden pomysł i reżyserski chwyt nie zabija dellartowskiego humoru – powstała pełna żartu komedia pomyłek i przebieranek, będąca zgrabnie skonstruowanym melanżem różnych poetyk i stylistyk. Warszawski spektakl skrzy się wielością odnoszących się do współczesności gagów i dowcipem pikantnych scen, tyle że taktownym i umiarkowanym, nie przekraczającym granic dobrego smaku. U niektórych aktorów może razić na początku przesada w stosowanej świadomie sztuczności ? tak jest w przypadku pierwszego pojawienia się na scenie Agnieszki Grochowskiej, kiedy zbyt widoczna jest technika gry aktorskiej. Nie burzy to jednak zabawnego nastroju i specyficznego klimatu przedstawienia, które ogląda się z ogromną przyjemnością i satysfakcją. Już samo pojawienie się trupy komediantów, przy dźwiękach charakterystycznej, mocno zdynamizowanej, muzyki Faustasa Latenasa, jest niezwykle sugestywne i znaczące. To jakby orszak ślubny, nie dający nam jednak zapomnieć, że oto jesteśmy w teatrze. Granie i udawanie jest determinantem tego świata w ciągłym ruchu i w wiecznej podróży, nie pozbawionej sentymentalizmu. Tuminas umiejętnie potrafi łączyć szaleństwo weneckiego karnawału z goryczą, żywiołowość z odkrywaniem tajemnic ludzkiej duszy i natury. Cała obsada Sługi dwóch panów, tworzy niezwykle barwny korowód postaci, malowany wieloma uzasadnionymi odniesieniami do współczesnej popkultury, akcentami zresztą prześmiewczymi. Prawdziwą teatralną perełką jest scena pojedynku Florinda, pokazana w zwolnionym rytmie, jakby w stop-klatkach filmowej taśmy oraz scena podawania do stołu dwóm panom naraz. Janusz Stolarski jest jako doktor Lombardi zabawnie przemądrzały, Andrzej Mastalerz to pokraczny, stetryczały Pantalone, przerażający w swej chytrości i sknerstwie. Monika Obara jako Klarysa jest prześmieszna w swym wiecznym nadąsaniu, a jej infantylizm jest szalenie konsekwentnyi naprawdę godny podziwu. Joanna Pierzak, co prawda rozkwita dopiero w II części spektaklu, ale jej Smeraldina jest niepokojąco słodka i groteskowo liryczna w poszukiwaniu bezpiecznego szaleństwa.
Jedną z najlepszych ról w przedstawieniu tworzy Wojciech Zieliński jako Truffaldino, niby gamoniowaty sługa zatrudniający się dla korzyści u dwóch panów, to jednak krewki i nie stroniący od uciech tego świata. Zieliński bardzo wyraziście i wiarygodnie rysuje portret dość przebiegłego człowieczka o niepohamowanym apetycie i za długim języku, zwinnego i pełnego energii. Równie ciekawą postać tworzy Rafał Cieszyński w roli amanta Florinda. Obydwaj aktorzy w każdym teatralnym przerysowaniu potrafią uderzyć we właściwy ton, bliższy kabaretowej zgrywie niż samej psychologii postaci. Nie boją się szerokiego gestu, odpowiednio akcentującego umowność scenicznych sytuacji. Potrafią umiejętnie balansować na granicy powagi i śmiechu, zabawy i nieuchronności ludzkiego losu. Takie ustawienie wszystkich bohaterów pozwoliło na uruchomienie zupełnie nowej perspektywy i poszukiwanie nowych odniesień dla postaci i ich scenicznych działań. Tuminas penetrował przede wszystkim obszary kultury popularnej i masowej, starając się zachować dystans do tego, co najbardziej płynne w relacjach między teatrem a rzeczywistością. Aktorzy, w pełnym brawury poszukiwaniu swojego prawdziwego oblicza, wykorzystują szeroki arsenał zachowań bliskich naszym czasom ? nawiązują do występów gwiazd estrady, do sztuki walki z Dalekiego Wschodu czy też prezentują zwolnione ruchy w walce na pięści niczym z telewizyjnej transmisji sportowej.
Bardzo ciekawie wybrzmiewa finał spektaklu. Zanim teatralna rzeczywistość, zamknięta w piramidzie walizek z weneckim krajobrazem na pokrywie, wyjedzie z aktorami ze sceny, pojawią się na twarzach wykonawców maski postaci z komedii dellarte. W ten sposób zostanie zatrzymana karuzela qui pro quo i rozpocznie się rozkoszowanie wolnością. Nie pozbawione jednak uczucia melancholii, nostalgii i egzystencjalnego smutku.
Carlo Goldoni Sługa dwóch panów. Reżyseria Rimas Tutinas, scenografia ? Adomas Jacovskis, kostiumy ? Aleksandra Jacovskyt, muzyka ? Faustas Latnas. Teatr STUDIO w Warszawie, emisja 30. maja 2006 TVP KULTURA.