Wybierając pomiędzy stoicyzmem, epikureizmem, cynizmem lub ascezą, filozofią, która najbardziej mi odpowiada, jest epikureizm. Wybór był trudny. Każdy prąd zawiera plusy i minusy.
Asceza najmniej mi się podoba. Idea ascezy w ogóle do mnie nie przemawia. Dla mnie celowe stawanie się osobą ubogą jest po prostu bezsensowne. Jeśli ktoś przez swoje życie zapracował na majątek to powinien się z niego cieszyć, a nie oddawać biednym. Prawdą jest, że gdy ma się bardzo dużo pieniędzy, dobrze jest przeznaczyć część swojego dobytku na cele charytatywne. Mówię tu o jakimś procencie, a nie o całym swoim dobytku. Asceci celowo stają się żebrakami. To mi się nie podoba. Plusem w tej filozofii jest bliskość ludzi z Bogiem. Przedstawiciele tej idei modlą się bardzo długo i bardzo często. Jak każdy człowiek, lubię sobie czasami pojeść. I to jest kolejna rzecz, która odróżnia mnie od ascety, ponieważ nie je on zbyt dużo. Wręcz przeciwnie, głodzi się. Żyje o chlebie i wodzie. Są też inne sprawy, takie jak odizolowywanie się od społeczności, brak przyjaciół lub rodziny. Inną ważną rzeczą, która zraża mnie do ascezy, jest zadawanie sobie bólu. Uważają, że im gorzej będzie im się żyło na ziemi, tym prędzej pójdą do nieba. Przez całe życie kierują się właśnie tą zasadą. Ja tego nie rozumiem.
Całkiem odmienną filozofią i zarazem tą, która najbardziej mi się podoba, jest epikureizm. Dla epikurejczyka ?przyjemność jest początkiem i końcem życia szczęśliwego?. Zgadzam się z rozumowaniem, że nieobecność cierpień fizycznych jest źródłem szczęścia. Najbardziej w tej filozofii podoba mi się podejście do życia. To, że trzeba cieszyć się każdym dniem, że trzeba korzystać z życia. Ich zasadą jest ?carpe diem?, co znaczy, ?korzystaj z chwili?. Sam też często kieruję się tą zasadą. Epikurejczyk zawsze stara się zachować cnotę w tym co robi. Jest sprawiedliwy. Według tych ludzi bóg istnieje, ale w żaden sposób nie wpływa na życie ludzkie. Dużym plusem w tej filozofii jest pogląd na śmierć. Według epikurejczyka śmierć ludzi wcale nie dotyczy, ponieważ kiedy my żyjemy, śmierć jest nieobecna. Kiedy my umrzemy, to wtedy już nas nie ma, więc nigdy się z nią nie miniemy. To bardzo mądre rozumowanie i uważam, że mógłbym się z nim zgodzić. Więc nie należy bać się śmierci, ponieważ dzięki niej doceniamy śmiertelny żywot i wybija nam ona z głowy pragnienie nieśmiertelności.