Dworzec centralny. Poznań. Mnóstwo pociagów zatrzymuje się tu kazdego dnia. ktoś wsiada, ktos wysiada, ktoś przechodzi na druga stronę ulicy. Ciagły ruch, ciagle cos się dzieje. Na dworcu zawsze jest chaos. Byc moze własnie dlatego, większość uciekinierów zostaje tu na dłużej. Chca zapomnieć o domu, rodzicach, problemach w szkole… Zawsze znajdzie sie cos do jedzenia, mozna pożebrać albo pogrzebać w śmieciach, moze ktos sie zlituje… Gorzej jest ze spaniem… Ciezko znaleźć spokojne miejsce, gdzie mozna przespać cała noc. Ogarnia cie strach, bo moga cie napaść albo okraść, ale najgorzej jest z policją. Jeśli cie namierzą- odstawią do Izby Dziecka…A stamtąd juz trudniej uciec.
„Nie wiem dlaczego wtedy zwiałam. Chciałam czegoś nowego, nieznanego. To miała byc tylko przygoda.”- mówi 15-letnia Ania.”Wsiadłam do pociągu. Na „gapę” pojechałam do Poznania. Tam miałam sie przesiąść, zeby dojechac nad morze. Na miejscu zmieniłam zdanie. Postanowiłam, że najpierw obejrzę sobie miasto, a wieczorem pojade dalej. No i tak zostało na dwa tygodnie.”- dziewczyna opowiada, ze spotkała podobnych do siebie ludzi. Ania mówiła tez, ze ciezko znalezc miejsce do spania, dlatego czesto trzeba spac na tzw „squotach”. ” Trzeba ciagle sie kryc, bo chodzi policja, straz albo ochrona. Na squotach nie jest fajnie, smierdzi. Ale tak naprawde, jak sie ie myjesz, ktorys dzien z kolei to przestaje ci to przeszkadzac.” Na pytanie, dlaczego nie wrocila, Anka odpowiada, ze bala sie reakcji rodzicow… Czy w ogole beda chcieli z nia rozmawiac.. W koncu policja ja zlapala. Wylegitymowali ja.
Mama plakala, ojciec milczal. Ona sama nie wiedziala co im powiedziec… „Dzisiaj wiem, ze nigdy nie uciekne. Wiem, jak bardzo cierpieli moi rodzice, gdy nie wiedzieli co sie ze mna dziej. Chyba tylko jakims cudem nie zostalam wykorzystana czy zgwalcona. Innych to spotykalo. ja wrocilam do domu cala i zdrowa…”.