Po powrocie do domu przez niewielkie okiemko w kuchni zauważył biegnącego chłopca. Wybiegł mu naprzeciw, wpadli w swoje ramiona aż łza, każdemu z nich, zakręciła się w oku. Oboje bardzo się za sobą stęsknili.
Spokojnie poszli w stronę plaży, a rybak zaczął opowiadać, co przeżył przez te kilka ostatnich dni podczas jego nieobecności w Galfstromie. Opisali każdą chwilę opowiadając o wszystkich doznaniach emocjonalnych. Siedzieli później na brzegu patrząc na zahcodzące słońce.
Następnego dnia Santiag odwiedził przyjeciela w domu. Chciał go zabrać na kolejną wyprawę w morze, dlatego też rozmawiał z jego rodzicami. Co prawda niechetnie, ale zgadzili się.
Już wczesnym świtem wyruszyli na morze. Nałowili nieprawdopodobną ilosć ryb. Jak nigdy, jedna za drugą nabierały się na haczyk.
Wieczorem, na powitanie, wyszli po nich do portu rodzice chłpoca. Zbiór zdobyczy okazał się rekordem tego stulecia. Ryb starczy miastu na jakieś cztery, pieć tygodni. Rodzice młodego rybaka wyprawili na cześć Santiaga ucztę. Jednak on nie czł się najlepiej, ale nie dał tego po sobie poznać.
Równo dwa tygodnie później, przechadzając się na plaży zasłabł. Ciekawscy ludzie natychmiast się zebrali. Zabrano go do domu i wezwano,lekarza. Lekarz stwierdził, że chory jest jedynie osłabiony więc przepisał mu witaminy. Była to błędna diagnoza.
Z dnia na dzień jego stan pogarszał się. Przyjaciele, czyli chłopiec wraz z rodzicami, opiekowali się nim jakby byli rodziną. Modlili się o niego jak nikt inny. Santiag nadal łykał witaminy, które mu nic nie dawały. Cierpiał i męczył się aż 6 dni i 6 nocy. Nadszedł ten ostateczny w zyciu moment, gdy odchodzi się na tamten świat.
Bliscy odczuli ogromną pustkę, tęsknotę i żal. Przez pierwszych kilka dni chodzili w milczeiu i zadumie. Dopiero po pogrzebie zrozumieli, że tam mu będzie lepiej.
pani stwierdziła, że to bardzo ciekawa praca i wstawiła 5+…. 😉