Kisdy się obudziłem nie było już koło mnie Ewy.Postanowiłem jej poszukać.Przechadzałem się po naszym sadzie.Były tam spaniałe drzewa owocowe.Mogliśmy jeść z tego sadu wszystkie owoce.Na środku sadu rosło piękne drzewo z dużymi czerwonym jabłkami,ale Bóg zabronił am z niego zrywać owoce.Idąc,podziwiałem piękne śpiewające ptaki.Nigdzie nie widziałem Ewy.kiedy doszłem do zakaznaego dzrewa zauważyłem węża
-Zerwij z tego dziewa jabłko
-Nie mogę,bód mi zabronił
-Ale nic się przecież nie stanie zobacz jakie te jest czerwone
-Nie,jednak nie powinnam tego robić
-Nikt się nie zait entuje ,ono jest taki bardzo smaczne
w tym monęcie zobaczyłem Ewe
-nie rób tego,nie wolno nam
-Jak zerwiesz to poczujecie się lepiej,jak byście byli w raju
Po długich namowach węza zerwałemowoc i zjadłem.Podzieliłem się także z Ewą.W pewnej chwili słońce przykryły ciemne chmury.Ptaki,które tak ładnie śpiewały ,przetały.Świat stał się ponury i smutny.Zaczęłay strzelać pioruny.Nagle odezwał się Bóg
-Przecież zabroniłem wam jeść i zrywać z tego dzrzewa owoców.Nie posuchaliście mnie
-Boże przepraszamy Cię,że złamaliśmy zakaz.Wybacz nam.
-Od tej pory na każdym z urodzonych ludzi będzie spoczywał grzech pierworodny.
Chmury się odsłoniły,ptaki zaczęły śpiewać,a wąż który siedział na tym drzewie zniknął.Zostałem sam z Ewą.Nigdy nie zoapmne tego co zrobiłem i zawsze będę tego żałować.