Dochodzi piąta po południu. Wszyscy są juz na stanowiskach i czekają na znak do atatku. Orsza daje sygnał. Zaczyna się! Ale nagle ul.Bielańską przejeżdża patrol niemieckiej żandarmerii. Przejeżdża i na szczęście znika. Zza zakrętu wyłania się niemieckie auto więzienne, z boku jednego z domów wychodzi policjant. Zauważa broń i swój rewolwer celuje w kierunku Zośki, ale Zośka jest szybszy. Policjant pada na jedznię i oddaje kilka strzałów. W tym samaym momencie zbliża się więźniarka, jednak szofer zrozumiawszy sytuację skręca w Długą. Nie wszystko stracone! Młodzi ludzie zaczynają atakować. Szoferka stoi w płomieniach. Wyskakuje z niej dwóch gestapowców. W pobliżu pojawia się SS-mann. Wyjmuje pistolet, ale pada martwy. To Alek go zabił. Gestapowcy zaczynaja strzelać, polskie oddziały nie pozostają im dłużne. Jeden z gestapowców chowa się za filarem. Zośka ze swoja grupką strzela do niego. Jednak gestapowiec jest zbyt dobrze ukryty. Ale na Zośkę i jego towarzyszy nie mam mocnych. Gestapowiec chowa się za autem i tam ”obrywa” kulą. Alek otwiera tył więźniarki. Więźniowie rzucją się ku wyjściu depcząc lężącego na noszach. Dopiero gdy wszyscy więźniowie opuścili wóz oczom wybawicieli ukazał się wypełzający Rudy. Jest! Jest!-cieszą się wszyscy.