Moim zdaniem akcja pod Arsenałem, która rozgrywa się w czasie II wojny światowej, nie jest porażką, lecz zwycięstwem.
Uważam, iż to olbrzymie osiągnięcie, ponieważ głównym jej celem było uratowanie Rudego, które udało się w wielkim stylu. Oprócz niego, odbito także 25 innych więźniów. Myślę, że duży wpływ na jej przebieg miało też doskonałe dowodzenie Orszy oraz szczegółowe zaplanowanie akcji. Bohaterowie dotrzymali Rudemu wierności, okazali przywiązanie, byli gotowi do poświęcenia życia dla przyjaciela. Sądzę, że tym czynem odwdzięczyli się Jankowi, który pomimo cierpień, tortur, męczarni zadanych mu przez gestapowców w trakcie przesłuchań, nie wydał ich nazwisk. Ich radość była tak wielka, że nie zauważyli ciężkich obrażeń Rudego, jego zmienionej twarzy. Liczyła się sama jego obecność, ponowne, upragnione spotkanie. Nawet ciężko ranny w czasie akcji Alek, nie odczuwał bólu.
Kolejną sprawą jest niezwykła odwaga, poświęcenie walczących oraz ich nadzwyczajne zaangażowanie w ratunek kolegi. Akcja ta była niewątpliwie pierwszym tak ryzykownym działaniem podjętym przez Polaków, godzącym w interesy okupanta. Bitwa ta odbudowała nadzieję, wiarę, ducha walki. Pokazała innym, że wśród zła panującego podczas wojny, wiara w przyjaźń, braterstwo, solidarność i lojalność jest bardzo ważna.
Chłopców łączył najprawdziwszy akt przyjaźni. Rudy potwornie skatowany nie miał szans na przeżycie, czekał na śmierć jak na wybawienie. Jednakże Janek umierał w gronie przyjaciół, w rodzinnym domu. Nie mam wątpliwości, że to poczucie ciepła, bezpieczeństwa, przyjaźni miało wyjątkowe znaczenie dla Rudego i jego przyjaciół. Choć przez chwilę mógł jeszcze przebywać z tymi, których tak dzielnie i honorowo bronił.
Reasumując, akcja pod Arsenałem była niecodziennym triumfem, lecz niestety krótkotrwałym. Alek i Rudy umarli tego samego dnia, niedługo potem.