Gdzieś na końcu świata znajduje się nieobeszła, chłodna i martwa kraina. Należy ona do brata Zeusa – Hadesa, niesłychanie bogatego boga, właściciela całego złota i srebra świata oraz cennych kamieni znajdujących się w ziemi. Wieją tam ostre wiatry, które miotają błąkającymi się duszami oczekującymi na sąd.
Dziś przed Trybunałem śmierci staną dusze Antygony i Kreona. Właśnie przybył po nie Cerber, potworny trzygłowy pies Hadesa, strzegący bram królestwa swego pana przed ludźmi żyjącymi i przed ucieczką zmarłych. Potwór prowadzi Antygonę i Kreona do zamku swego pana. Otoczony jest on potrójnymi murami obronnymi, pod którymi płynie ognisty strumień. W przestronnej sali stoi złoty tron, na którym siedzi groźny Hades. Na głowie ma zębatą koronę, w prawej ręce trzyma berło. Obok niego spoczywa Persefona przybrana w wieniec narcyzów na jasnej głowie. Jej ręce delikatnie musują główki czerwonych maków. Na podwyższeniu wznosi się trybunał zajęty przez sędziów: Minosa, Ajakosa i rudego Radamantysa. Kiedyś byli oni sprawiedliwymi władcami na ziemi, teraz pełnią – z woli Zeusa – funkcję sędziów podziemi i ważą błędy, przestępstwa oraz dobre uczynki dusz. Później ferują wyroki, gdzie dana dusz ma trafić: do złowrogiego Tartaru, czy też na Pole Elizejskie Wyspy Błogosławionych.
Pierwsza przed sędziami staje Antygona, córka Edypa, króla Teb, siostra Polinejkesa i Eteoklesa oraz Ismeny.
– Cóż takiego uczyniłaś Antygono, – zainteresowała się Persefona – że w tak młodym wieku trafiłaś do świata zmarłych?
– Skrycie pogrzebałam mojego brata Polinejkesa! – wykrzyknęła
wzburzona dziewczyna. Kreon uznał go zdrajcą, zakazał pochówku zwłok. Chciał pozostawić je jako żer dla drapieżnych ptaków. Nie mogłam do tego dopuścić! Musiałam pochować mojego brata, musiałam go uczcić! Przecież siostrę obowiązuje miłość do brata i obowiązek pogrzebania go zgodnie z wyznawaną religią i jej tradycją. Musiałam pomóc duszy Polinejkesa w jej wędrówce do Hadesu, nie mogłam narazić jej na to, że nigdy nie zazna spokoju – Antygona tłumaczyła już spokojniejszym głosem.
Później opowiedziała jeszcze, że uznana została za buntowniczkę i skazana na śmierć. Nie żałuje jednak swego czynu, ponieważ uważa, że każdy, nawet wróg ma prawo do swojej religii i do spełniania jej obrządków, stawiania wyżej prawa boskiego niż państwowego. Bezduszne zarządzenie Kreona zniszczyło jej uczucia do jego syna Hajmana, który przecież był jej narzeczonym. Po tych wyzwaniach Antygona odeszła.
Przed Trybunałem stanął Kreon, który spojrzał z żalem na odchodzącą dziewczynę.
– To prawda – rozpoczął król Teb – że skazałem Antygonę na zamknięcie w grobowcu i na śmierć z głodu i braku powietrza. Czyn mój doprowadził też do samobójczej śmierci mojego ukochanego synaHajmana oraz żony Eurydike. Po ich utracie pozostałem samotny i obarczony winą za spowodowanie rodzinnej tragedii. Nie było mi łatwo żyć! – kontynuował wzburzony Kreon. – Czy mogłem postąpić inaczej? Polinejkes napadł na Teby, doprowadził do bratobójczej wojny, w wyniku której zginęli obaj bracia Antygony. Polinejkes okazał się zdrajcą, musiałem go przykładnie ukarać, by odstraszyć innych buntowników. Dobro ojczyzny stawiałem ponad wszystko. Broniłem ustalonych praw i nie mogłem ulec uczuciom. Nie chciałem być posądzonym o kumoterstwo i niesprawiedliwość. Czy miałem rację? – osądźcie sami – zwrócił się do zgromadzonych sędziów. Wiem, że naraziłem się bogom, pogwałciłem prawa religijne nakazujące pochować zwłoki choćby nawet wroga.
Po tym wystąpieniu zapadło milczenie. Przerwał je Hades, który oświadczył, że osądzenie dusz Antygony i Kreona wymaga głębszego namysłu i dlatego wyrok ogłoszony zostanie dopiero za kilka dni. Wszyscy rozeszli się do swoich codziennych zajęć.