Mówić o sobie nie lubię, ale przedstawić się wam muszę. Jakub Gajowiec się nazywam, czasami jestem nie do zniesienia. Żyję na tym świecie lat czternaście, chodź wyglądam na max jedenaście. Oczy mam niebieskie, włosy raczej ciemne. Jestem wysoki do nieba i zabawny jak trzeba. Rozbrykany, roześmiany, i bez przerwy rozgadany. Intenidżent ze mnie żaden, sam pomyśleć nie potrafię. Nauczyciele mówią, że zdolny, a ja dalej styl dowolny. Uczyć się mi nie chce, tylko bawiłbym się więcej. Manier za dużo nie posiadam, a o słuchu szkoda gadać. Co usłyszę to przekręcę, tylko w głowie mam goręcej. Już od dawna mówi dziadek, że ja jestem straszny przypadek. Czasami już nikt nie daje rady na te moje napady. Lubię sport jak nie jeden czort. Kocham moją gangste, bardziej niż romanse. Preferuję zapach spaliny, a w ustach lubię mieć smak benzyny. Taki już jestem, mówię żartem. Lecz nie żałuję, bo obiecuję, że popracuję. Mam przyjaciół zaglebistych, a rodziców odjechanych. Kończę już tą autocharakterystykę, napisaną fajnym rymem.