W kamienicy czynszowej w Warszawie mieszkała rodzina, która wiodła skromne życie. Narrator posiada kamizelkę, stara i poplamioną, którą kupił od sąsiada za pól rubla. Sąsiad mieszkał kiedyś z żoną i służącą. W lipcu zostali sami, ponieważ służąca przeprowadziła się do państwa, którzy płacili jej jeszcze trzy ruble na rok. W październiku została tylko pani, która po kolei sprzedała dobytek i w końcu odeszła. Wtedy narrator kupił kamizelkę od handlarza. Małżeństwo sąsiadów było kiedyś bardzo szczęśliwe. Wstawali rano, pili herbatę i razem wychodzili. Ona pracowała w szkole, on w biurze, gdzie spędzał nawet cały dzień. Pani była szczupła, a pan tęgi. W lipcu pan zachorował i dostał krwotoku. Żona pobiegła po lekarza, aby zbadał jej męża. Teraz musiał odpoczywać, lecz choroba się przeciągała. On nie chodził do pracy, a ona postarała się o mniej lekcji w tygodniu. Pewnego dnia pani spotkała doktora i poprosiła go, by przychodził częściej. Wróciła do domu, a mąż chwycił ją za rękę i spytał czy nie wie, że on i tak w końcu umrze. Ona wtedy uśmiechnęła się i oznajmiła, że to nic takiego. Mężczyzna zaczął czuć się na siłach i sam się ubierał, lecz zrozumiał, że chudnie, gdyż kamizelka stawała się coraz luźniejsza. Kobieta tłumaczyła mu, że po chorobie to naturalne. Jednak z czasem ubieranie stawało się coraz cięższe i pan coraz większą uwagę poświęcał ubraniu. Pewnego dnia przyznał się, że codziennie ściągał pasek przy kamizelce, aby ukryć, że tak chudnie ale teraz musiał poluźnić, bo była ciasna. Niestety on nie wiedział, że także jego żona pracowała przy kamizelce skracając jej pasek. O tej tajemnicy nigdy się nie dowiedział, gdyż umarł.