Józef Bem był bardzo znanym i popularnym człowiekiem w XIX wieku. Brał udział w powstaniu listopadowym, powstaniu na Węgrzech, Wiośnie Ludów. Dla Norwida był on symbolem narodowej wolności. Treścią utworu jest pogrzeb. Zaczyna się obrazem korowodu pogrzebowego, który jest stylizowany na pogrzeb średniowiecznego rycerza. Norwid Bemowi nadaje wszystkie przywileje doskonałego władcy. Wiersz zaczyna się bezpośrednim zwrotem do Cienia (na rumaku jechał człowiek przypominający zmarłego, w tym wypadku Józefa Bema – był to bardzo popularny zwyczaj jeszcze w XIII wieku). Norwid mógł widzieć taki pogrzeb np. cara Mikołaja I w Warszawie w 1826 roku. Orszak – ci, którzy jechali obok Cienia nieśli pochodnie (miecz, sokół, koń), za nimi idą płaczki żałobne ze „snopami wonnymi” i „konchy” zbierały do nich łzy. Za nimi podążają pachołkowie, chłopcy (klekot tarcz – miał podkreślać żal po zmarłym). Cień nie stoczył się do grobu, a poprowadzić korowód dalej.
Podmiotem lirycznym w zwrotkach od 1 do4 jest obserwator, natomiast w zwrotkach 5 i 6 jest nim uczestnik pochodu. Podmiot liryczny zmienia się w momencie przekroczenia wąwozu. Przekracza pewną granicę. Cały korowód przekracza tą granicę, aby pieśń nieść dalej. Norwid głosił, że każda wielka postać musi być zniszczona, aby potem odrodziła się jej pamięć. Pochód, który był pochodem teraźniejszości staje się pochodem przyszłości. Granica grobu, która miała zamknąć przeszłość, w tym miejscu jest bramą przyszłości. Jeździec – sobowtór jedzie dalej. Kondukt pogrzebowy Bema staje się pochodem ludzkości. Wiersz Norwida nie jest zakończony – kończy się anaforą, która jest jakby rozwinięciem następnej zwrotki. Każda kolejna zbiorowość musi dopisać kolejne zwrotki wiersza. Cały wiersz staje się odezwą do ludzkości. Naród ma oczy zasłonięte pleśnią, ten pochód na ją zgarnąć, otworzyć im oczy. Wiersz został napisany heksametrem polskim. Podczas całego wiersz panuje monotonny, powolny ruch. Dopiero pod koniec staje się bardziej dynamiczny. Nadaje to nastrój grozy, patetyczności, żałoby. Oddziaływanie na zmysły czytelnika wyobraźnią, tak jakby uczestniczył on sam w pogrzebie.