?Buntownik?
To było jakiś rok temu, gdy ujrzałam go po raz pierwszy. Przeniósł się z Gdańska do nas, do Krakowa i trafił do naszej klasy. Był wysoki, miał ciemne włosy i brązowe oczy. Ubierał się zwyczajnie, jak każdy nastolatek.
Tomek odróżniał się od innych swoim zachowaniem. Miał zawsze dużo do powiedzenia, często nie zgadzał się z innymi. Był odważny i nie bał się wyrażać swojego zdania . Tomek był skryty w sobie, zamykał się przed całym światem. Na pytanie typu ?gdzie mieszkasz?? odpowiadał ?co cię to obchodzi?. Nie był za bardzo lubiany wśród rówieśników.
Mnie ciekawiła ta tajemniczość Tomka. Postanowiłam się czegoś o nim dowiedzieć. Więc pewnego razu, gdy siedział pod salą sam na ławce, przysiadłam się do niego z paczką paluszków.
-Chcesz?- zapytałam.
-Nie- odburknął niemiło. Aż mi się odechciało dalszej rozmowy, ale jednak się zmusiłam kontynuować ją:
-Żałuj, pyszne są. A tak w ogóle to gdzie przedtem mieszkałeś?- właściwie wiedziałam gdzie mieszkał, ale jakoś trzeba było zacząć tą nieklejącą się rozmowę.
-W Gdańsku.
-A, czemu się przeniosłeś?- pytałam dalej.
-A co cię to obchodzi!- krzyknął do mnie! Wtedy wstałam oburzona i wrzasnęłam mu prosto w twarz:
-Jesteś naprawdę dziwny! Podchodzę do ciebie, jako jedyna z całej klasy, żebyś nie siedział tak sam to ty na mnie krzyczysz! Już wiem, dlaczego nikt cię nie lubi!
Z myślą ?niewychowany wieśniak? odeszłam cała wściekła. Już nie miałam ochoty na niego patrzeć a tym bardziej z nim rozmawiać.
Zadzwonił dzwonek, weszliśmy do klasy. Siadłam jak zwykle na końcu pod oknem. Tomek siadł ławkę przede mną. Przez całą lekcję odwracał się w moją stronę. Miałam ochotę go pobić, byłam tak obrażona na niego, ale postanowiłam go ignorować.
Następnego dnia idąc do szkoły spotkałam go po drodze. Przyspieszyłam, aby go wyprzedzić. Tomek podbiegł do mnie, co bardzo mnie zdziwiło.
-Cześć- powiedział
-Znamy się?- odburknęłam i przyspieszyłam jeszcze bardziej. Jednak on nadal dotrzymywał mi kroku.
-Szukasz znajomych? To nie tutaj!
-Przepraszam Cię za wczoraj- wyjąkał cicho. Zdziwiona popatrzyłam na niego, bo jak taki buntownik jak on, co myśli, że zawsze ma rację może przepraszać kogokolwiek.
-Wybacz, już taki jestem.
Nie wiedziałam, co powiedzieć i wymamrotałam coś tam pod nosem. Zapytałam go później, czemu taki jest? Odpowiedział mi:
-Nie wiem, może dlatego, że nie potrafię zgodzić się na poniżanie innych i boję się tych spojrzeń ?spod byka? na mnie.
-Ale czy musisz być taki nieprzyjemny?
-Kiedyś taki nie byłem.
-To, dlaczego teraz taki jesteś?
-Bo straciłem zaufanie do ludzi. Już dużo osób mnie oszukało.
Dalej szliśmy w milczeniu.
Weszliśmy do Sali. Ja siadłam z koleżanką jak zawsze pod oknem na końcu,Tomek pod ścianą, jak zawsze sam. Zastanawiałam się jak on wytrzymuje tą samotność. Ja bym tak nie potrafiła bez przyjaciół, koleżanek, kolegów. Na samą myśl, że mogę zostać sama przechodziły mnie ciarki.
Do domu wracałam razem z Tomkiem. Zaczęłam go trochę rozumieć, ten jego bunt. Okazał się miłym chłopcem, trzeba było do niego tylko dotrzeć.
Od tamtego momentu idziemy do szkoły i wracamy z niej zawsze razem. Dogadujemy się świetnie, oczywiście zdarzają się małe kłótnie, ale zaraz się godzimy. Teraz bardzo się lubimy.