Do wojewody (Księgi Trzecie)
Zamieszkałem do stołu twego, Wojewoda, Z czego zarazem dwoja potkała mię szkoda: Jedna, iżem doma jadł; druga, że się boję, Byś nie rzekł, żem wzgardził chęć i wieczerzą twoję.
Zamieszkałem do stołu twego, Wojewoda, Z czego zarazem dwoja potkała mię szkoda: Jedna, iżem doma jadł; druga, że się boję, Byś nie rzekł, żem wzgardził chęć i wieczerzą twoję.
Tylko cię tu na ziemię szczęście ukazało, Dalej cię mieć, Krysztofie, na świecie nie chciało. Czy to gorzej, czy lepiej? – Wy szmi widzicie, Którzy tego i tego świata smak pomnicie.
Tak róść, mały Michniku, jakobyś mógł sławnych Przodków swych doróść, onych Radziwiłłów dawnych; Abyś nie tylko imię i bogate włości Brał od nich, lecz dziedziczył w męstwie i w dzielności. A to wszytko zaś podał potomkowi swemu, Co weźmiesz od… Czytaj dalej
A cóż czynić? Pijaństwo zbytnie zdrowiu szkodzi; Gra też częściej z utratą niż z zyskiem przychodzi; A nadzieje zaś nie masz wzajemnej miłości, A owa na swą szkodę suszy barzo kości. Wy tedy, co kto lubi, moi towarzysze, Pijcie, grajcie,… Czytaj dalej
Oko śmiertelne Boga nie widziało,Prózno by się tym kiedy chlubić miało;Lecz On w swych sprawach jest tak znakomity,Że naprostszemu nie może być skryty. Kto miał rozumu, kto tak wiele mocy,Że świat postawił krom żadnej pomocy?Kto wladnie niebem? Kto gwiazdami rządzi,Że… Czytaj dalej
Nie darmo Bakcha z rogami malują, Bo pijanego i dzieci poczują. Niech głowa, niech mu służą dobrze nogi – Sama postawa ukazuje rogi.
Ten wianeczek ruciany piękna Greta wiła, Aby weń nadobnego Klimka przystroiła. A jako wieniec tak się miłość jej zieleni, A chocia wieniec zwiędnie, miłość się nie zmieni.
Tu syta wieku leży Rózyna; Lecz tylko wieku, ale nie wina. Nie stoi o mszą ani o dzwony, Wolałaby dzban piwa zielony.
Kachna się każe w łaźni przypatrować, Jeslibych ją chciał nago wymalować; A ja powiadam: gdzie nas dwoje siędzie, Tam pewna łaźnia, mówię, łaźnia będzie.
Ale przy głowie zasię patrzaj drugiej głowyJasnego Ofijucha, któremu takowyOgień z ramion wychodzi, że i w pełnią goreUpatrzony; w ręku już nie tak światło spore.W nich się wielki wąż kręci, który przepasujeOfijucha; ten przedsię śmiele następuje.