Białe kwiaty

Na pewno tego nie pamiętam, gdzie widziałem płaskorzeźb wyobrażający wychodzącego z Świątyni Zachariasza, a nie mogącego otaczającym mówić, iż zaniemiał do czasu narodzenia się Jana ś. Chrzciciela, syna jego; zdaje mi się, że to we Florencji, na tych brązowych bramach… Czytaj dalej

Do swego Boga

Wąska drożyna przeciska się przez las zwarty, podszyty młodą sośniną, tworząc między szczytami drzew przedział nieznaczny. Gałęzie świerków, na których leżą grube, soplami obwieszone kiście śniegu, zginają się pod ciężarem nad tym leśnym przesmykiem, zaledwie oznaczonym dwiema skibami śniegu, które… Czytaj dalej

Magdalena

Z oczyma przygasłymi od przepychu tajnych połysków starego brązu, wielobarwnych marmurów, błękitu lapis-lazuli i migotania drogich kruszców kościoła idzie się przez amfiladę sal, przez chór laików, przez salę braci, przez sień pełną fresków aż do kaplicy, zwanej skarbcem, ponieważ w… Czytaj dalej

Organizacya inteligencyi zawodowej

Akcya wojny w niezrównany sposób uplastyczniła dla teraźniejszości typy zjawisk życia zbiorowego ludzi na ziemi, którego minione i przyszłe objawy kształtowało za czasów pokoju — domniemanie, albo marzenie. W architekturze, niejako, i w rzeźbie ukazało się przed naszemi oczyma to… Czytaj dalej

Puszcza jodłowa

Panu Aleksandrowi Janowskiemu wyraz braterskiej czci W uszach moich trwa szum twój, lesie dzieciństwa i młodości — choć tyle już lat nie dano mi go słyszeć na jawie! Przebiegam w marzeniu wyniosłe góry — Łysicę, Łysiec, Strawczaną, Bukową, Klonową, Stróżnę… Czytaj dalej

Doktór Piotr

W pokoju pana Dominika Cedzyny ciemno i cicho, choć stary jegomość nie śpi. Oparłszy się plecami o poduszki, wpółleżąc na łóżku, zatopiony jest w dziwacznych myślach, do niebywałego ogromu podniesionych przez ciszę nocną. A noc jest cicha śmiertelnie. Światło księżycowe,… Czytaj dalej

Mogiła Listy i notatki Maurycego Zycha

Wieprzowody, 4 października. Kochany Janie w Oleju! Upoważniam cię niniejszym do zawiadomienia najpiękniejszych i najbardziej tkliwych warszawianek o tym, że mogą już szlochać po mnie, rujnować w przystępie rozpaczy kunsztowne koafiury na głowach i rozdzierać na łonach łabędzich staniki tudzież… Czytaj dalej

Pamięci Ryszarda Gieysztora

— Co niesiesz w ofierze dla słonecznych krain? — Czyste gołębie moje. — Czemu nie idziesz kręgiem świata? — Błota i spodlenia rozszalałe rzeki zmyły ślady dróg. — Ktoś ty? — Jam jest duch wieczny przodownik. Oto jedno z ostatnich… Czytaj dalej

Rozdzióbią nas kruki, wrony…

Ani jeden żywy promień nie zdołał przebić powodzi chmur, gnanych przez wichry. Skąpa jasność poranka rozmnożyła się po kryjomu, uwidoczniając krajobraz płaski, rozległy i zupełnie i pusty. Leciała ulewa deszczu, sypkiego jak ziarno. Wiatr krople jego w locie podrywał, niósł… Czytaj dalej

Duma o Hetmanie

PROLOG W śniadym dymie i w chmurach ponad morzem wyrosłych jesienne słońce połyska. W gęstej kurzawie, wyrzuconej ze stepu stratowanego przez kopyta tatarskich koni, mdłe światło gore. Niezliczona ćma kruków, lecąca niby skrzydła czarnego anioła, napełniła szerokość niebieską i nad… Czytaj dalej