Korzystając z okazji, że pijany pan Jones nie zamknął otworu, udałem się wraz z innymi zwietzętami do stodoły. Major rozpoczął przemówienie zwrotem: „Towarzysze”. To on uświadomił mi, że żyjemy nędznie, harujemy, i wcześnie umieramy, że nie ma w Angli wolnych zwierząt, no i przede wszystkim stwierdził, iż powodem tej sytuacji jest człowiek. W pewnym momencie Major rzucił rewolucyjne hasło: „Usuńmy człowieka, a znikną główne pzyczyny głodu i pracy ponad siły”. Przyznam szczerze, że to hasło bardzo mi się spodobało. Niestety, trzeciej nocy od zebrania Major zmarł. Snowball i Napoleon zajęli się sprawami organizacyjnymi przygotowania rebelii. To właśnie ja z przepiękną Clover słuchaliśmy ich najuważniej.
Pan Jones ciągle pił. Nasz Folwark z dnia na dzień bardziej podupadał. Pewnego dnia nie wytrzymaliśmy. Wraz z moimi przyjaciółmi rzuciliśmy się na pana Jonesa i jego parobków. Ludzie ucielki w stronę szosy. Zniszczyliśmy wszystkie ślady panowania. Po siedmiokrotnym odśpiewaniu hymnu udaliśmy się na spoczynek. Z samego rana wraz z Clover zaprzęgliśmy się do maszyn, pozostali zbierali siano. Fizycznie nie pracowały tylko świnie, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Clover ciaglr powtarzała mi, że jestem najbardziej ogiarny, bo na każdy problem i każde niepowodzenie miałem jedną receptę: Będe pracował jeszcze więcej!
Pomiędzy Snowballem a Napoleonem ciągle wybuchały spory. Kłócili się o wszystko. Denerwowałem się, ale nie mówiłem o tym publicznie.
Nieoczekiwanie na początku października ludzie Jonesa wdarli się na teren Folwarku Zwierzęcego. W tej sprawie mam się czym pochwalić, gdyż ogłuszyłem kopytem chłopca stajennego. Otrzymałem nawet odznaczenie „Bohatera Zwierzęcego Pierwszej Klasy”.
Swoje hasło „Będę pracować jeszcze więcej ” uzupełniłem kolejnym: „Napoleon ma zawsze rację”. Wstawałam coraz wcześniej i pracowałem dłużej. Czułem, że powinienem tak robić, aby innym żyło się lepiej. Potym jak Snowball został wygnany, byłem tak oszołomiony, że zacząłem pracować jeszcze więcej.
Nastąpił kolejny atak ze strony ludzi. Wiele zwierząt zginęło w tej bitwie. Bardzo cierpiałem z powodu ran. Choć byłem już stary i schorowany, pracowałem bez wytchnienia.
W kwietniu mój kochany Folwark ogłoszone republiką. Na prezydenta był tylko jeden kandydat: Napoleon. Oczywiście bardzo się z tego cieszyłem.
Pewnego dnia upadłem na ziemię. Zobaczyłęm niebo, a na nim wirujące chmury. Straciłem przytomność. Napoleon wysłał mnie do szpitala. Kiedy znalazłem się na miejscu, okazało się, że nieodnajdę tu pomocy, a śmierć. Znalazłem się w rzeźni. Nie chciałem umierać… Próbowałem wstać. Nie byłem w stanie. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że wszystkie moje cele, ideały życiowe były bezsensowne. Najbardziej zabolało mnie to, że mój autorytet- Napoleon skazał mnie na śmierć. Zamknąłem oczy…