Czary i gościnność czarownicy Kirke.

Po dramatycznych przeżyciach i ucieczce z wyspy cyklopów, wraz ze swoją flotą dopłynąłem do wyspy Eola. Gospodarz przyjął nas bardzo gościnnie. Przybywaliśmy u niego przez miesiąc. W prezencie otrzymałem miech z wołowej skóry wypełniony uwięzionymi wiatrami. Eol przestrzegł mnie, jak długo wór będzie związany nie stanie się nic złego mnie ani mojej flocie. Podziękowałem serdecznie za gościnę i popłynąłem w dalszą podróż.

Zmęczony wieloma przygodami zasnąłem. Moi towarzysze zauważywszy że śpię, z ciekawości otworzyli miech. W ten sposób uwolnili wszystkie wichry świata. Rozpętała się ogromna burza i potężny sztorm. Udało mi się jednak dopłynąć do krainy Lajstrygonów, tam niestety zniszczono moją flotę. Ocalał tylko jeden statek. Skierowałem go na wyspę Ajai, gdzie panuje czarodziejka Kirke. Nauczony wcześniejszymi gorzkimi doświadczeniami, wysłałem najpierw zwiad, z resztą załogi zostałem na statku. Dwudziestu śmiałków pod wodzą Eurylochosa zeszło na ląd. Zobaczyli tam przeurocze miejsca, pełne cudownej roślinności oraz zwierzęta. Zwierzęta zachowywały się bardzo dziwnie. Podchodziły do ludzi, łasiły się. Żeglarze nie wiedzieli jednak, że są to zaczarowani ludzie. Eurylochos, podejrzewał podstęp. Dlatego, też do pałacu wysłał swoich ludzi a sam obserwował co będzie się dalej działo. Kirke przyjęła przybyszy z dużą gościnnością. Posadziła ich przy suto zastawionych stołach. Żeglarze byli bardzo głodni, więc chętnie skorzystali z poczęstunku Kirke. Ona jednak, podstępnie zamieniła ich czarodziejską różdżką w wieprze. Całą tragiczną scenę obserwował z ukrycia Eurylochos. Załamany tym co się stało, przybiegł szybko do mnie i opowiedział mi o całej tej tragedii. Oszalały ze zgrozy, co sił w nogach pobiegłem do Kirke z zamiarem zabicia jej. W drodze jednak, zacząłem zastanawiać się co powinienem zrobić, aby odzyskać moich towarzyszy. W tedy to, na mojej drodze pojawił się Hermes. Od niego dostałem czarodziejski kwiat moly, który miał ochronić mnie przed strasznymi czarami. Dotarłszy do pałacu, spotkałem piękną czarodziejkę. Zaprosiła mnie ona do stołu. Czym prędzej powąchałem czarodziejski kwiat. Kirke dotknęła moich pleców czarodziejską różdżką, czary jednak nie podziałały. Czym prędzej złapałem miecz. Skruszona czarodziejka, widząc, że niema władzy nade mną obiecała zrobić wszystko, co tylko zechcę. Przede wszystkim więc, przywróciła ludzką postać moim ludziom. Przez rok korzystaliśmy z jej gościnności. Kirke urodziła mi także, wspaniałego syna.
Nadszedł czas rozstania. Po czułym pożegnaniu, otrzymaliśmy w podarku sprzyjające wiatry i wyruszyliśmy w dalszą drogę.