Czekajcie mnie, czekajcie mnie,
Aż spadną jasne śniegi,
Może ja wrócę w mroźne] mgle,
Na własne, ciche brzegi…
Może w gwiaździstych szronów noc,
Z stygnącem w piersi tchnieniem,
Przez długich tęsknot gnany moc,
Przylecę choćby cieniem…
I stanę wpośród białych ścian,
Pod jarzącymi błyski,
Nie czując starych moich ran,
Wskrzeszonych przez uciski…
I naszych sosen wetchnę woń
Z jasnej choinki dziatek…
I zwiędłą, wyschłą moją dłoń
Wyciągnę po opłatek…
O! gdzie ten dom, gdzie jest ten próg,
Wysoki a lipowy,
Gdziem słyszał kiedyś; prowadź Bóg!
Gdziem słyszał: bywaj zdrowy!
Tam w śnieżnych wichrach ziemi szmat,
A nad nią strzecha świeci,
Słomiana strzecha naszych chat,
Gdzie dusza moja leci…
O długież noce, długie dnie,
Mojej tułaczej jazdy!…
Czekajcie mnie! Czekajcie mnie!
Aż błysną pierwsze gwiazdy…