Czasy w których obecnie żyjemy to dość dziwny, trudny i specyficzny okres – schyłek drugiego tysiąclecia. Szczególnie ostatnie kilkadziesiąt lat, ostatni wiek to czas zmian, przeobrażeń, wojen i rewolucji zarówno militarnych jak i umysłowych. Bogusław Wołoszański – wybitny historyk i publicysta naszych czasów wydał książkę w której opisuje politykę państw w XX wieku, pierwszą i drugą wojnę światową, manipulowanie ludzkim życiem, zagrywki polityczne mające na celu wzrost potęgi militarnej mocarstw europejskich. Książce tej nadał tytuł „Ten okrutny wiek”. Zgadzam się w pełni z tym określeniem, gdyż wydarzenia ostatnich kilkudziesięciu lat są aż nadto przepełnione okrucieństwem. Są dowodem na to, że stosunki międzyludzkie mogą być niejednokrotnie szokujące dla naszych czworonożnych przyjaciół – dla zwierząt. W żadnym innym okresie czasu ludzka godność nie została aż tak podeptana, tak upodlona znieważona. Któż ją tak podeptał? – oczywiście człowiek, druga taka sama istota ludzka, mająca te same prawa do szczęścia, miłości i życia, czująca się podobnie i oddychająca tym samym powietrzem.
„Medaliony” to jeden z utworów, który w sposób przejmujący, można powiedzieć drastyczny, ukazuje nam wielkość wypaczeń ludzkiej psychiki, jej zezwierzęcenia, podeptanie wszystkich zasad i norm moralnych w okresie wojny i okupacji. Mottem tych kilku opowiadań Zofii Nałkowskiej są słowa: „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. Wybierając najbardziej drastyczne epizody z życia autorka chciała podkreślić duchowe i moralne zniszczenia ludzkiej psychiki powodowane stałym obcowaniem człowieka ze zbrodnią i śmiercią. Opowiada ona o planowanym mordowaniu ogromnej liczby ludzi, których ciała stały się surowcem do produkcji mydła. Na pytanie: „Czy nikt wam nie powiedział, że robienie mydła z ludzkiego tłuszczu jest przestępstwem?” bohater jednego z opowiadań („Profesor Spanner”) odpowiada, że „Tego nikt mu nie powiedział:. Wojna i jej okrucieństwa uodporniły ludzi na największe zbrodnie popełnione przez faszystów. Śmierć stała się zjawiskiem codziennym. Ludzie stali się nieczuli Najdobitniej świadczy o tym opowiadanie „Przy torze kolejowym”. Młoda Żydówka uciekająca z transportu kolejowego jadącego do obozu koncentracyjnego została ranna w kolano. Ludzie nie starali się jej pomóc, byli sparaliżowani strachem o własne życie. Leżała wśród nich ale nie liczyła na pomóc. Została zastrzelona przez jednego z otaczających ją gapiów, który wierzył, że postąpił humanitarnie skracając jej cierpienie.
Jak bardzo można zniszczyć ludzką osobowość, doprowadzić do stanu w którym jak wierzy walczy tylko o zachowanie bytu i miejsca w pewnej hierarchii, obserwujemy analizując sylwetkę Jurgena Stroopa – współwięźnia Kazimierza Moczarskiego, bohatera książki „Rozmowy z katem”.
Życiorys Stroopa jest typowym życiorysem hitlerowskiego oprawcy. W czasie wojny był oddelegowywany do różnych miejsc w Europie, był w Grecji, Czechach, na Ukrainie, na Zakałkaziu i w Polsce gdzie został najbardziej zapamiętany jako główny likwidator getta warszawskiego. Wszędzie zachowywał się jak prawdziwy hitlerowiec – szowinista. Precyzyjnie wykonywał poleceń swoich przełożonych, nie zadawał sobie żadnych pytań natury etycznej. W ostatnich dniach wojny został aresztowany przez Amerykanów i przekazany jako zbrodniarz wojenny Polakom. Został skazany na śmierć, wyrok wykonano w 1952 roku. Jego portret psychologiczny jest nie tyle odrażający co interesujący. Jego świadomość była produktem wychowania domowego, niemieckiej obyczajowości, własnych ambicji i faszystowskiej propagandy. W rozmowach z Moczarskim powtarzał, że rozkaz jest rozkazem, a porządek porządkiem. Nie zadawał sobie nigdy pytań o sens własnego postępowania, o jego skutki. Hitlerowska propaganda wmówiła mu, że jest „ubermenschem” i on w to głęboko uwierzył. Filozofia ta dopowiadała jego życiowemu programowi, pozwalała mu na zrobienie kariery. Stroop do końca swoich dni pozostał hitlerowcem i zbrodniarzem, nie czuł się winny, nie okazywał skruchy, nie przyznał się do zbrodni. Swój pobyt w więzieniu traktował jako skutek przegranej wojny, a nie dokonanych przez niego zbrodni.
Jurgen Stroop to „człowiek – wilk”, który idąc przez życie zostawiał za sobą krwawy ślad zamordowanych setek tysięcy ludzkich istnień. Zadziwiający jest fakt, że ludzka psychika, jeżeli w odpowiedni sposób się do niej podejdzie, jest tak podatna na wszelkie zwyrodnienia i chore wartości. Psychika Stroopa stanowiła zlepek faszystowskich obłędnych ideologii, tysięcy bzdur i frazesów, była nieuleczalnym chorym ludzkim umysłem kształtowanym przez genialnie pomyślany program morderców.
Jednak nie wszyscy ulegli totalitaryzmowi, nie wszyscy „dali się zwilczyć”. Wśród bohaterów literackich są także postacie przy których wypadałoby się dłużej zatrzymać, gdyż swoją postawą zasługują naprawdę na uznanie i podziw.
„Inny świat” Gustawa Herlinga Grudzińskiego jest dokumentem, który uwiecznił świat łagrów sowieckich, a zarazem dziełem filozoficznym analizującym funkcjonowanie niepowtarzalnych zdawałoby się, zasad etycznych w ekstremalnych warunkach. Kompozycja utworu przypomina układ przewodnika – poszczególne rozdziały relacjonują mechanizm funkcjonowania obozowych instytucji, są także zapisem przerażającej i upadlającej człowiek codzienności. Narrator analizuje wpływ obozu- sowieckiego łagru – na psychikę więźniów. Aby w nim żyć trzeba się poddać prawom obowiązującym w społeczeństwie obozowym, wyzbyć współczucia, litości i humanitaryzmu. Do rozważań posłużyła mu biografia Michała Kostylewa. To on właśnie był autorem ratowania człowieczeństwa przez męczeństwo. Jego historia wydaje się wręcz nieprawdopodobną. Został wychowany w rodzinie komunistycznej, oddanej do głębi partii, wykonywał wszystkie jej polecenia. Przełomem w jego życiu stała się lektura powieści francuskiego realizmu. Wówczas to uzmysłowił sobie w jakim żył błędzie, na podstawie przeczytanych książek poznał czym jest prawdziwa wolność i szczęście. Aresztowano go przypadkowo, jako jednego z kręgu znajomych właściciela biblioteki i oskarżono o szpiegostwo. Wyrok jaki otrzymał, skazywał go na wieloletni pobyt w łagrze za próbę obalenia ustroju w Związku Radzieckim przy pomocy obcych mocarstw. Spowodowało to załamanie psychiczne. Mówił, że za kawałek chleba zrobiłby wtedy wszystko. Zmartwychwstanie zawdzięcza ponownej lekturze przeczytanych niegdyś książek. Sam opalił sobie rękę w ogniu, aby nie stracić wrażliwości na cierpienie. Przypalał ją sobie codziennie wieczorem i dzięki temu przebywał na zwolnieniu. Powodowało to jednak u niego zmiany w psychice, które doprowadziły w końcu do samobójczej śmierci. Umiera w straszliwych mękach po oblaniu się wrzątkiem.
Kostylew nie poddał się otaczającemu go złu, nie uległ stalinizmowi, zachował swoją ludzką godność czyniąc się prawdziwym bohaterem.
Kolejnym utworem w którym ukazana jest ludzka walka ze złem otaczającego świata, oraz zwycięstwo wiary i nadziei w zachowanie godności i człowieczeństwa jest „Dżuma” Alberta Camusa.
Doktor Rieux, Tarrou, Rambert, Grand, ksiądz Paneloux i Cottard to główni bohaterowie powieści. Każdy z nich reprezentuje inną postawę, w swoich działaniach kieruje się odmiennymi racjami. Wiele ich dzieli, ale też wiele łączy, przede wszystkim wspólną walką z zarazą. Wszyscy oprócz Cottarda, biorą udział w akcji przeciw epidemii. Doktor Rieux przez cały czas leczy chorych, należycie wypełniając swoje obowiązki. Tarrou wraz z Rambertem i Grandem zajmują się tworzeniem ochotniczych oddziałów sanitarnych. Ich działanie jest heroiczne, gdyż walczą oni bez nadziei zwycięstwa, wiedzą, że z dżumą się nie wygra, gdyż ta przychodzi i odchodzi kiedy chce. Nie jest to jednak podniosły heroizm, otoczony podziwem i uznaniem, odwołujący się do wielkich słów. Bohaterowie robią to co do nich należy, wypełniają swoje obowiązki, które wydają się im oczywiste. Bohaterowie powieści podejmują walkę ze złem, walkę o zachowanie godności i wychodzą z tej walki zwycięsko.
Obraz samej zarazy jest przenośnią oznaczającą stan zagrożenia, powodujący u człowieka występowanie różnych zachowań. Podobne do nich występowały w czasie wojny i okupacji. Podobne występują również w czasach współczesnych i są aktualne w każdym czasie.
Kolejnym bohaterem, który pokazuje nam czym jest ludzka godność, ludzkie życie, w imię jakich wartości należy żyć aby godnie przeżyć lub godnie umrzeć jest Marek Edelman z reportażu Hanny Krall „Zdążyć przed Panem Bogiem”.
Edelman – uczestnik powstania w getcie warszawskim, a po wojnie wybitny kardiochirurg pracujący w zespole prof. Molla – mówi o tym co najbardziej nim wstrząsnęło, co najgłębiej zapadło w pamięci. Opisuje powstanie w getcie, mówi o podpalaniu przez Niemców domów z ludźmi, o wyskakiwaniu przez okna mieszkańców tych domów i o ich okrutnej śmierci. Dla Edelmana powstanie miało wyjątkowy podtekst. Żydzi nie wierzyli w swoje zwycięstwo, nie zorganizowali powstania by zniszczyć wroga. Mieli świadomość bliskiej i nieuchronnej śmierci/. W powstaniu zademonstrowali własną wolność i godność. To oni wybrali sposób śmierci, ich zdaniem znacznie godniejszy, bo z karabinem w ręku. Śmierć w walce miała zupełnie inny wymiar, niż śmierć w komorze gazowej.
Reportaż Hanny Krall jest nie tylko o umieraniu i bohaterstwie. Jest utworem o żuciu i jego sensie. Edelman przeplata swoje wspomnienia opowiadaniami o dokonaniach prof. Mola, który pierwszy w świecie dokonał operacji na otwartym sercu. Edelman nie tylko opisuje rewolucyjne zabiegi chirurgiczne, mówi o dyskusjach w zespole kardiochirurgów, o ich zmaganiu się z niewiedzą, o poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie jak uratować pacjenta gdy jego serce przestaje bić. Pisarka pyta się Edelmana czy warto jest ratować jedno życie, kiedy w świadomości tkwi śmierć niewinnych zdrowych zamordowanych żydów. Edelman odpowiada jej, że każde ludzkie życie podobne jest do płonącej świeczki. Bóg tę świeczkę zapala i gasi. On jako lekarz stara się ubiec Pana Boga i przedłużyć palenie się świeczki. Jego praca jest miła Bogu, Bóg nie sprzeciwia się tym, którzy w imię dobra człowieka nie zgadzają się na jego wyroki. Powstanie w getcie było również próbą zdążenia przed Panem Bogiem. Bóg gasił świeczkę życia tysięcy Żydów, a oni swoim bohaterstwem sprawili, że gaśnięcie tej świeczki było po ludzku godniejsze.
Edelman to przykład człowieka, który tak jak inni uczestnicy powstania w getcie nie zgodził się na poniżająca śmierć. Wybierając odejście z tego świata, chciał odejść z honorem z karabinem w ręku. Swym bohaterstwem sprawił, że Bóg nie zdmuchnął tak szybko świeczki jego życia. Pozwolił mu przeżyć aby ten z kolei ratował swoją pracą gasnące świeczki swoich pacjentów. Edelman zrozumiał swoje powołanie i głęboki sens okrutnej proporcji: jeden uratowany pacjent do czterystu tysięcy zamordowanych Żydów.
Analizując postawy bohaterów literackich XX wieku zauważamy iż nie wszyscy ” dali się zwilczyć”, wielu pozostało ludźmi. Według mnie to oni rzucają światło na miniony czas, to oni sprawią, że utwory literackie, których są bohaterami zawierają głęboki sens i posiadają ogromną wartość. Wielu z nas również w obecnym czasie styka się na co dzień z ludźmi „zwilczonymi”, może nie aż tak bardzo jak prof. Spanner czy Jurgen Stroop. Jednak są dzisiaj ludzie, którzy dbają wyłącznie o swoje własne interesy wyzyskując w okrutny sposób innych. Są ludzie pozbawieni uczuć, pozostający obojętni na ludzką krzywdę i zło, są wreszcie i ci, którzy sieją zło wokół siebie, ludzie, którzy tak naprawdę mają mało wspólnego z człowiekiem. Nie można ich jednak potępiać. Takim ludziom należy pomóc, a potępić należy zło w nich tkwiące. Nie wolno nam „dać się zwilczyć”, nie wolno uczynić z siebie maszyny pozbawionej uczuć, która co gorsze może pozbawić uczuć innych. Siłę do takiego postępowania, które będzie w pełni zgodne z naszym sumieniem i ludzką etyką odnajdziemy w postawach bohaterów, którzy nie zapomnieli o swojej godności i o tym, że człowiek to najdoskonalsza istota żyjąca na Ziemi.