Ostatni dzień wakacji dobiega godzina 1700 Idę na długi sierpniowy spacer z przyjaciółmi .Nagle słyszę radosne szczekanie .Po chwili leżę na ziemi. I serce wali mi młotem Słyszę od moich koleżanek że skoczył na mnie duży , brązowy pies. Wiec umieram z ciekawości co to jest za psina która szczeka radośnie i liże mnie po rękach. Kolejno udaje mi się unieść głowę i oniemiałam z wrażenie ,gdyż widzę że to mój kochany piesek , który 2 dni temu mi uciekł . Ze szczęścia śmiałam się od ucha do ucha poczułam po prostu czuj się jak w siódmym niebie albo jak nowa narodzona ponieważ ogromnie za nim tęskniłam i wreszcie go spotykam . Mnie i Diega ogarnęła fala szczęścia .
Wreszcie wracamy do domu po drodze skacze z radości i bujałam w obłokach. Zadowolenie tak mnie podekscytowało że zapomniała się gdzie jestem ludzie patrzą się na mnie jak na idiotkę, a jak idę i widzę świat przez różowe okulary.
Ten dzień jest taki radosny. To właśnie dzisiaj zrozumiałam że mój piesek nie jest zwykłym psem lecz moim kochany przyjaciel. Więc obiecuję że będę o niego dbała jak o nikogo innego i spróbuję go nie spuszczać z wzroku.