Większość z ludzi nie jest zadowolna ze swojego życia. Nie podoba się im własny wyglad, zachowanie, znajomi, albo po prostu otoczenie. Myślą sobie czasem : „Taki pies to ma dobrze. Każdy się nim opiekuje, nie ma zmartwień, zawsze ma co jeść.” I w gruncie rzeczy mają rację. Jednak, gdy zastanowię się głębiej, to dla mnie pies nie jest najlepszą alternatywą. Ale taki grzyb? Zdecydowanie lepiej. Jakie on ma łatwe życie, a ile zalet! Jest jednak chyba kilka wad… Ale po kolei.
Pytanie ‚Czy chciałbyś być grzybem’ brzmi dość specyficznie, żeby nie powiedzieć śmiesznie. Należy je jednak rozważyć całkowicie na poważnie. Czy egzystencja grzyba jest ciekawsza, lepsza, łatwiejsza od naszej? Czy byłabym gotowa zamienić się z grzybem na miejsca? Pierwsza myśl, która pojawia się w mojej głowie nie jest pozytywna. Mam wręcz ochotę krzyczeć i oznajmiać jakie moje życie jest cudowne przeciw perspektywie gnicia w ziemi jako grzyb. I tej myśli zamierzam się trzymać.
Wybierzmy sobie jakiegoś grzybka. Niech będzie to borowik pospolity. Każdy wie, jak jegomość wygląda. Przyjrzyjmy się więc jego życiu, codzienności oraz perpektywom na przyszłość.
Pierwsza i najważniejszą według mnie cechą, która skłoniła mnie do zdania, że nie warto być grzybem, jest jego brak mobilności. Nie potrafie wyobrazic sobie zycia bez ruchu. Bez grania w koszykówkę, jezdzenia na rowerze czy chodzenia po sklepach. Bedac borowikiem, nawet szlachetnym, mialabym ograniczone mozliwosci. On cały dzien stoi, bo czy siedzi to dość ciężko stwierdzić, w jednym miejscu. Ciężko mu nawet spojrzec w górę. A to co nad sobą ewentualnie zobaczy to korony drzew. Często przesłonięte trawą, krzakiem lub czyms o wiekszej sile przebicia. Podsumowując – grzyb jest cale zycie uziemiony. Dosłownie.
Kolejnym niekorzystnym czynnikiem jest brak domu. Dom jest czyms waznym. Schronieniem, miejscem, gdzie się wraca, ostoją. Teoretycznie domem borowika jest las/kępa trawy. Ale tylko teoretycznie. Jest on przeciez narazony na zdeptanie, zjedzenie, zerwanie. Nie moze nawet uciec! Nie moze sie schowac w domu i usiasc przy kominku z kubkiem gorącej czekolady. Nie może również uniknąć złej pogody. Ma kapelusz, ale czy taki kapelusz ochroni go przez porządną wichurą? Wątpie. Zdecydowanie grzyb bez domu, jest grzybem straconym.
Czy grzyb cos czuje? Jesli tak, to tym bardziej nie chciałaby nim być. Wyobraźmy sobie, jak musi czuc sie samotny. Cale zycie, czasem bardzo dlugie, jest skazany na towarzystwo w ktorym wyrosnie. Czasem moze mu sie trafic kilka grzybow w okolicy. Ale nie moze isc z nimi na kebab, pograc w kregle, pojsc do klubupoderwac panienki. Czy grzyby mają kluby? Pewnie nie. Tymbardziej utwierdzam się w początkowym przekonaniu.
Borowik nie zna smaku czekolady. Ciężko mi to sobie nawet wyobrazic. Cala egzystencja bez czekolady z orzechami! To chyba druga negatywna cechazycia grzyba, po braku mozliwosci ruchu.
Podsumowując, unika on prawie wszystkich problemow, jakie stwarza nam nasza rzeczywistosc (badz my sami). Mimo tego, moge wszem i wobec oglosic, ze nie, nie chce byc grzybem. Doceniłam wartosc i mozliwosci mojego zywota i zamierzam w pelni z nich korzystac.