Filozofowanie, tak jak każda rzecz na tym świecie, może być w pewnym stopniu niebezpieczne. Jednak nie nazwałabym filozofowania szkodliwym. Owszem, spotkałam się z poglądami, iż filozofowanie to zwykła strata czasu i na dłuższą metę jest szkodliwe ponieważ życie przelatuje nam jak w marazmie. Że czas przeznaczony na myślenie można zastąpić konkretnymi działaniami. Nie zgadzam się z tym, bo ten „marazm” pozwala wejrzeć w głąb naszego istnienia i pozwala na sensowniejsze, lepsze posunięcia kierujące naszym życiem. Ale dlaczego może być niebezpieczne? Czasem rozważania nad naszą egzystencją prowadzą do stopniowego zamknięcia się w sobie. Płacząc się lub śmiejąc się do własnych myśli nie mamy ochoty na towarzystwo innych ludzi. Stajemy się wyoutowani. Sposobem na uniknięcie tego jest prowadzenie dyskusji z innymi filozofami. Może okazać się że dzielenie się poglądami jest o wiele bardziej ciekawe niż trawienie ich w samotności.
Kolejnym problemem jest to że kiedy nasze wizje nie są zbyt optymistyczne możemy wpaść w swego rodzaju depresję. Możemy dąć się omotać żalowi, rozczarowaniu, niespełnionym pragnieniom. Jest tak że wielu ludzi ma skłonności do takiego stanu, że często specjalnie jeszcze bardziej pogrążają się w nim. Lubimy użalać się nad światem, nad ludźmi, nad sobą. Alternatywą dla tego jest poprostu pozytywne myślenie.
Następstwem filozofowania może być też sprowadzenie na manowce. Załóżmy, że myśliciel wyduma że drogą do szczęścia jest zabijanie. Zapobiegać może temu konfrontowanie swoich poglądów z innymi, dyskutowanie o nich itp.
Filozofowanie niesie też za sobą niewątpliwie następstwo na które nie każdy z nas jest przygotowany a mianowicie wyrywa z błogiej nieświadomości. Im bardziej zaczynamy myśleć tym więcej pojawia się niezrozumiałych rzeczy, stawiamy sobie niewygodne pytania.
Wyżej wymienione skutki filozofowania mogą dotyczyć każdego z nas. Jednakże warto filozofować bo jak powiedział Cyceron – filozofia jest sztuką życia.