Czy „syzyfowe prace” można nazwać radosnym hymnem życia? Mimo wielu argumentów zaprzeczających temu, uważam że tak. Książka S. Żeromskiego zawiera w sobie wiele mądrości, optymizmu i kilka zabawnych sytuacji, które podważają moją tezę.
Pierwszym argumentem i najważniejszym w całym dziele jest walka Marcina Borowicza z rusyfikacją. Chłopiec na początku poddaje się okupantom i przyjmuje cechy człowieka, który nie zna ani swojej ojczyzny, ani swego pochodzenia, ani też nie jest patriotą. Ulega rusyfikacji, którą później udaje mu się pokonać.
Uważam iż jest to argument potwierdzający moją tezę, gdyż nie wielu było i będzie takich wspaniałych ludzi jak nasz bohater, który pomimo długotrwałego „zmieniania się” opanował się i zaczął walczyć z okupantami. Ta walka kosztowała go bardzo wiele (stracił opinię u nauczycieli, potajemne spotkania z kolegami, które mogły przysporzyć mu wiele kłopotów) lecz mimo to nie poddawał się i wygrał.
Drugim argumentem potwierdzającym moją tezę jest moment, kiedy w głównym bohaterze budzą się uczucia patriotyczne. To właśnie wtedy Marcin zrozumiał, że wszystko co go kiedyś otaczało i cały teraźniejszy świat tak naprawdę nie istnieje. Nie ma kraju, który był domem jego rodziców, nie ma też państwa za które walczyli jego dziadkowie. Porostu wszystko zaczęło zanikać wraz z rusyfikacją. Nasz bohater zrozumiał, że okupantom chodzi o zniszczenie młodego umysłu, a Bernard Zygier uświadomił mu, że tak nie powinno być.
Moment, kiedy chłopiec nauczył się odróżniać patriotyzm od rusyfikacji bardzo mocno wpłynął na jego życie. Fragmenty opisujące te wydarzenie poruszają nawet najbardziej skamieniałe serce, dlatego też użyłam tego argumentu za potwierdzeniem mojej tezy. Otóż, kiedy wydaje się już nam, że wszystko przepadło okazuje się, iż zawsze znajdzie sie ktoś, kto zmieni nasze dotychczasowe przypuszczenia. Miłość do ojczyzny, naszych korzeni nawet przykryta kłamstwami zawsze wyjdzie na jaw i nie pozwoli nam zapomnieć.
Kolejnym wydarzeniem potwierdzającym moją tezę jest wytrwałe dążenie do celu Andrzeja Radka, który zakończył swoją misję sukcesem. Mimo trudnej sytuacji w domu, chłopiec dzięki namowom „Kawki” – nauczyciela dworskich dzieci, zaczął się kształcić. Nauka wychodziła mu bardzo dobrze. Nie marnotrawił swego talentu i aby kontynuować ją zaczął dawać korepetycje dzieciom państwa Płoniewiczów, którzy odpłacali się mu, jak tylko mogli.
Według mnie fragmenty te ukazują nam iż człowiek potrafi wszystko, jeśli tylko chce. Młody człowiek wyrwany z rąk ulicy, biedy odwdzięczy się nam za bezinteresowną pomoc nie trwoniąc tego, co raz już otrzymał. Jest to argument potwierdzający moją tezę.
Ostatnim moim wydarzeniem, ukazanym w książce S. Żeromskiego będzie dobrze wam znane uczucie, które połączyłoMarcina i Anne Birute. Na początku łączyła ich tylko tzw. przyjaźń, która później przerodziła się w miłość. Dużo na ten temat nie muszę chyba pisać, gdyż każdy z nas zapewne wie o co mi chodzi. Dodam tylko, że jest to argument potwierdzający moją tezę.
Jak już powiedziałam wcześniej, uważam, że książka „Syzyfowe prace” S. Żermoskiego można nazwać radosnym hymnem życia. Opisuje ona życie dwóch bohaterów z różnych grup społecznych. Ich walka z rusyfikacją, długotrwałe szkolnictwo, spotkania z przyjaciółmi zawierają nie tylko uczucia negatywne, tj. smutek, przygnębienie lecz także wole walki i co najważniejsze nadzieję, która nigdy nie powinna opuścić żadnego z nas. Książka ta jest moim radosnym hymnem życia, dlatego też nigdy nie zapomnę jej treści. . .