Człowiek, żyjący w XXI wieku, posiada dostęp do najnowszej nauki i techniki. Bez problemu korzysta z internetu, telefonu komórkowego oraz innych urządzeń ułatwiających życie. Staje się zarozumiały i pewny siebie. Uważa, że niepotrzebna mu jest żadna pomoc, gdyż umie rozwiązać swoje problemy dzięki zdobytej przez pokolenia, w ciągu 2000 lat wiedzy. Czy potrzebne są autorytety? Jeśli tak. to gdzie ich szukać? Spróbuje rozważyć tą kwestię. Poszukam najtrafniejszych argumentów.
Rodzice uczą nas pierwszych kroków, jak postępować, rozwiązywać problemy i szukać kompromisów. To oni stają się naszymi autorytetami. Zaczynamy się na nich wzorować. Dobrze jest, gdy nie mamy do czynienia z rodziną patologiczną, w której priorytet stanowi na przykład alkohol. Dzieci z rodzin niewydolnych wychowawczo, niestety, nie mogą czerpać wzoru z takiego domu, a jeśli to uczynią, powielą błędy. Na szczęście ja mam kochanych rodziców. Oparcie znajduję w mamie, dlatego staram się, jak ona, za każdym razem znaleźć wyjście z sytuacji. Mama nigdy się nie załamuje. Zawsze jest uśmiechnięta. Cechuje ją cierpliwość, czego mi bardzo brakuje. Łatwo wytrącić mnie z równowagi. Postawa kochanej mamy wobec przeciwności losu uczy mnie skromności, orzeźwia mój umysł. Wszystko wtedy widzę juś w innym świetle. Cenię ją za to, że zawsze jest przy mnie, gdy tego potrzebuję.
Mama to mój autorytet, ale jestem już na tyle dorosła, że powinnam umieć ocenić i innych ludzi. Zaczynam szukać dla siebie konkretnego autorytetu. Ponieważ spędziłam 9 lat w szkole, próbuje wzorować się na kimś, kto potrafi radzić sobie z młodzieżą, umie znaleźć z nimi kontakt. Jednak uczyłam się w klasie, gdzie nauczyciele na nas krzyczeli. Nikt z nami nie rozmawiał. Istniał tylko regulamin, którego należało przestrzegać. A nauczyciele pilnowali nas, byśmy wypełniali obowiązki. Koszmar. Cieszę się, że już opuściłam progi gimnazjum. Nie znalazłam tam żadnego autorytety, bym dzięki niemu mogła ułożyć sobie życie. A może źle szukałam?
Postanowiłam skierować swoje myśli w stronę Kościoła. Zaimponował mi papież Jan Paweł II. Swoją skromnością i siłą ducha przesłoni chyba cały świat. Mimo cierpienia jest aktywny, podróżuje. Podczas swoich pielgrzymek szerzy i umacnia ludzi w chrześcijańskiej wierze. Próbuje pojednać wyznawców różnych religii. Czy prawosławni, protestanci i chrześcijanie staną sie jednością? Papież nieustannie modli się i apeluje o pokój na świecie. Gdy tylko pojawi się konflikt lub zarzewie wojny, próbuje to powstrzymać. W porównaniu z tak wielkim autorytetem jakże blado wypadają szczególnie ci katolicy, którzy deklarują się, że nimi są, a obce jest im najprostsze przykazanie bliźniego!!!
Tę samą myśl można odnieść do wielu ludzi o bardzo wyrazisteji silnej osobowości, a za taką uważam postać Nelsona Mandeli, jakże różną od wielkich ludzi tego świata. Wyróżnia go przede wszystkim inny (dla nas) kolor skóry i problemy, którym musiał stawić czoło. Mandela był przywódcą Murzynów w RPA. Prawnik walczący z apartheidem. Został aresztowany w 1962r. za działalność terrorystyczną. Skazano go na dożywocie, po 38 latach zwolniono z więzienia. Po powrocie stał się rzecznikiem likwidacji apartheidu metodami parlamentarnymi. W 1993r. dostał Pokojową Nagrodę Nobla, a po roku został prezydentem RPA. Czy współczesny człowiek może potraktować tę postać jako wzór do naśladowania? Które cechy są nam niezbędne? Wymienię te, według mnie, najważniejsze: hart ducha, dążenie do celu, walka o szczęście innych ludzi, swego narodu. Mimo przeciwności losu i represjonowania ten człowiek osiągnął wiele i nadal przewodzi swoim rodakom.
Po tak „poważnym wywodzie” zajmę się wizerunkiem mojego niekwestionowanego dla szesnastolatki autorytetu. włączam telewizor, widzę elegancko ubraną spikerkę z nienaganną fryzur. Przedstawia się: Nazywam się Grażyna Torbicka. Jest osobą kontaktową i bezpośrednią. Ciekawie umie prowadzić rozmowy i wywiady z interesującymi ludźmi. Zna biele języki obce. Mam na myśli włoski i angielski. Moja „gwiazda” prowadzi chyba wszystkie koncerty. Gdy tylko pojawia się na scenie, impreza nabiera dla mnie głębszego sensu, prezenterka skupia na sobie najwięcej uwagi. Świetnie tańczy i śpiewa, co pokazuje w prowadzonych przez siebie programach rozrywkowych. Przy tych fantastycznych zaletach jest bardzo skromna. Nigdy nie ubiera się wyzywająco, a stosownie do sytuacji. To w niej najbardziej cenię. Uważam, że Grażyna Torbicka może być wzorem nie tylko dla młodzieży, powinni się od niej uczyć wszyscy zadufani w sobie artyści i ludzie sukcesu.
Szesnastolatka nie potrafi jeszcze być może obiektywnie oceniać świata i ludzi, dlatego tak trudno jest wybrać to, co w życiu naprawdę ważne. Nie można wiernie wzorować się na jednej postaci. Złotym środkiem byłoby wybranie najlepszych i najpotrzebniejszych cech „podglądając wielkich”. Mam nadzieję, że uda mi się tego dokonać, chociaż na razie nie wytaczałam sobie swojej drogi życiowej. Z moich doświadczeń wynika pesymistyczna wizja. Człowiek XXI wieku gubi w wyścigu szczurów najważniejsze wartości, a może warto byłoy zatrzymać się, ocenić siebie, porównać się z innymi, poszukać autorytetu czy autorytetów.