-Biedne dziecko! Powinienem był zająć się nim od dawna – pomyślał mecenas.
Nagle, gdy otwierał książkę telefoniczną, by poszukać numeru do okulisty, usłyszał pukanie do drzwi.
-Kto tam? – zawołał.
Drzwi się otworzyły. Do pokoju weszła matka niewidomej dziewczynki. Płakała.
-O Boże! – krzyknęła z przejęciem.
-Ale o co chodzi? – zapytał pan Tomasz, wstając z fotela.
-Moja córka, ona… – nie mogła złapać tchu.
-Co jej jest? – pytał pan Tomasz, podchodząc do kobiety.
-Nie żyje!!! – krzyknęła matka i rzuciła się mecenasowi w ramiona.
Pan Tomasz nie wiedział, co zrobić. Łzy napłynęły mu do oczu, a nogi „wmurowały” w podłogę. Poklepywał tylko kobietę po plecach. Stali tak 15 minut. Ona płakała, on ją pocieszał. W końcu kobieta się uspokoiła. Usiadła na fotel. Pan Tomasz siadł na kanapie.
-Trzeba wyprawić pogrzeb, opłacić księdza – mówiła.
-Ależ to nie problem – odpowiedział mecenas.
-Ale… Nie mam pieniędzy – zaczęła z żalem.
-Hmm… – pomyślał mecenas – Mogę, jeżeli oczywiście pani się zgodzi, dać pani pieniądze na pochówek córki – powiedział.
-Ależ pan jest dobry! – krzyknęła – Nie chciałabym sprawić kłopotu…
-To nie kłopot! Każdy człowiek postąpiłby tak z pewnością – odparł.
-Dobrze, skoro pan tak mówi. Serdecznie panu dziękuję! – krzyknęła z ulgą w głosie.
Pan mecenas podszedł do szafki nocnej, otworzył ją i wyjął plik pieniędzy.
-Proszę! – powiedział, podając banknoty kobiecie.
Kobieta podziękowała, pożegnała się i wyszła. Mecenas widział ją jeszcze przez okno, jak w strugach deszczu wychodziła poza bramę podwórka. Spotkała jeszcze kataryniarza wchodzącego na podwórko. Grał on smutną piosenkę. Panu Tomaszowi było to obojętne. Siedział struty na kanapie.
Po paru dniach od pogrzebu dziewczynki poszedł na cmentarz, zapalił znicz i pomodlił się. Było mu przykro…
Parę lat później odbył się ślub pana Tomasza z kobietą. Od kiedy dziewczynka umarła, stali się dobrymi przyjaciółmi. Różnili się wiekiem, ale to nie było przeszkodzą. Kiedy dowiedzieli się, że kobieta jest w ciąży, wyprawili huczne wesele. A zamiast orkiestry grała trójka kataryniarzy.