Chodzi o to, że ziomowi się nudziło i napisał wierszyk. Pada deszcz, jest smutno i nie chce się żyć. Podmiot liryczny popada w depresję i zachowuje się jak na jakimś haju. Nie czai co się w okół niego dzieje. Nie reaguje na smutne wydarzenia. W czterech słowach – ma wszystko w dupie.
Jak się mocniej naćpa przychodzi do niego szatan i rzuca popiołem, pewnie z fajki czy innego ścierwa. Czyli właściwie to ten szatan też sobie lubi zajarać i potem też wpada w depresję.
Morał z wiersza taki, że lepiej nie brać żadnych używek bo zawsze źle to sie kończy.