Ta ręka, która Krzemieniec wystrzygła,
Bogdajbym kiedyś ją uścisnął szczerze
I ukłuł jako magnesowa igła,
Która od słońca swój kierunek bierze.
Róże — gwiazdeczki i nieśmiertelniczki
To nic — u Boga piękniejszych dostanie. —
Lecz miłe mi są Gustawa nożyczki
I to żelazem serdeczne władanie.
Bo wszystko w czasu rosnącego pędzie
Zwiększyć się musi idąc w Ducha sfery,
Urośnie kiedyś strzygące narzędzie,
Gdy będzie strzygło wpół kirasyjery.
Wtenczas idąca za widzialne kresy
Dusza Gustawa pozna w jednym rzucie,
Co znaczą ręki przyjaznej magnesy
I to posłane w uścisku — ukłucie.