Dwa obrazy tradycji szlacheckiej. Porównaj sposoby i funkcje jej przedstawienia na podstawie fragmentów Pana Tadeusza Adama Mickiewicza i Ferdydurke Witolda Gombrowicza. Odwołaj się do znajomości całych utworów.
Staropolskie tradycje szlacheckie, które kultywowane są po dziś a ich przejawem jest choćby powiedzenie ?Gość w dom, Bóg w dom? są tematem poruszanym w Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza jak i w Ferdydurke Witolda Gombrowicza. Pierwszy utwór napisany w XIX wieku ku pokrzepieniu serc Polaków traktuje na ten temat z dozą szacunku i sentymentalizmu zaś Gombrowicz, którego dzieło pochodzi z XIX posługuje się groteską, absurdem i hiperbolizacją.
Pierwszym elementem, na który warto zwrócić uwagę jest kwestia przywitania gości. W soplicowskim dworku wedle starych tradycji przyjezdnego przyjmował i zabawiał gospodarz (w tym wypadku w zastępstwie Sędziego ? Wojski). Konie były odprowadzane przez służbę do stajni i oporządzane w sprzeciwie wobec:
?Bo Sędzia nigdy nie chciał, według nowej mody,
Odsyłać konie gości Żydom do gospody.?
Podczas przywitania następowały spontaniczne uściski i pocałunki. Panowie starali się jak najszybciej opowiedzieć sobie jak najwięcej. Chaotycznie odpowiadali sobie na pytania przez co rozmowa może wydawać się wśród ?wykrzykników i westchnień? pozbawiona ładu i składu jednak obrazuje więź łączącą młodego Tadeusza i Wojskiego.
Dla porównania w Ferdydurke powitanie gości pozbawione jest głębszych emocji. Całość ceremonii zdaje się być tylko przykrą powinnością, którą należy spełnić w obawie przed posądzeniem o niekulturalność. Wszystko odbywa się wedle ogólnie panujących norm choć po prawdzie w bolimowskim dworku nie cieszą się z wizyty Józia, co ukrywają przywdziewając kolejną ?gębe? i ?odbębniając? swoje powinności.
Nawiązanie rozmowy zdaje się przejściem przez kolejną gehennę. Z grzeczności pada pytanie na temat zdrowia, które w efekcie zamienia się w niekończący się monolog. Każdy członek rodziny wymienia listę chorób na która cierpi a ilekroć rozmowa zaczyna przygasać Pani Hurlecka szepce do Zosi ?Sophie, parle? by podtrzymać rozmowę. Męczy ja owe wywnętrzanie ?nie wypadało jednak milczeć do świeżo przybyłych młodych ludzi?. W pewnym momencie przez myśli Józia przebiega nawet żal za zadane pytanie, chłopak po chwili się opamiętuje, bo przecież wedle panujących konwenansów było trzeba je wypowiedzieć…
Po wstępach i formalnościach nadchodzi czas na bodajże najważniejszy element kultury szlacheckiej jakim jest ?kult jedzenia? (wywodzący się jeszcze z kultury sarmackiej).
W Panu Tadeuszu już przy samym zasiadaniu do stołu uwidacznia się szacunek do tradycji, wedle której miejsca przy stole zajmuje się według swoistej hierarchii, którą zauważyć można już było podczas powrotu towarzystwa z popołudniowego spaceru, gdzie każdy pilnował swojego miejsca. Ów hierarchia wywodziła się z przyzwoitości i posłuszeństwa wobec Sędziego, który
?w domudawne obyczaje chował
I nigdy nie dozwalał, by chybiano względu
Dla wieku, urodzenia, rozumu i urzędu?
Było to czymś naturalnym, czymś czego przestrzegano i nikt nie myślał o zmianie danego stanu rzeczy.
Po zajęciu miejsc, następowało odmówienie pacierza. Wedle tradycji lokaje wnosili posiłki, panowie usługiwali damom a wieczerza odbywała się w milczeniu o czym świadczy fragment:
?Mężczyznom dano wódkę; wtenczas wszyscy siedli
i chłodziec litewski milcząc żwawo jedli. (…)?
Na stoły wnoszone wiele potraw, które można by określić mianem arcydzieł kulinarnych o nazwach dość egzotycznych jak: kontuzy, arkasy, filagety, blemasy i wiele innych. Obok nich nie zabrakło miejsca na tradycyjne, polskie dania m.in. barszcz królewski czy rosół staropolski, do którego
?pan Wojski z dziwnymi sekrety
Wrzucił kilka perełek i sztukę monety?
Cała ceremonia posiłku nie służy zwykłemu zaspokajaniu potrzeb a raczej świętowaniu przybycia nowego gościa ? Tadeusza Soplicy.
U państwa Hurleckich po raz kolejny wszystko sprowadza się do formy. Posiłek nie jest celebrowany, choć łączy go z mickiewiczowskim obfitość,mnogość.
Goście spożywają dania ?ponieważ częstowali i zapraszali? a gospodarze ?nie mogli zaś nie zapraszać, ponieważ były na stole?.Na tym przykładzie widać iluzoryczne podejście do tradycji, gdzie wszystkim rządzą ustalone konwencje a ucieczka przed jedną gębą prowadzi tylko do popadnięcia w kolejną gębę.
Kwestia hierarchii różni się od tej przedstawionej w Panu Tadeuszu. W Ferdydurke gospodarze starają się tylko zachować pozory starych związków feudalnych. W rzeczywistości są uzależnieni od warstwy społecznej, którą zwykli nazywać ?chamstwem?. Wykonuje ona za nich nawet najmniejsze czynności:
?Dlaczego nie podniósł upuszczonej papierośnicy? Aby służba mu ją podniosła?
Zdają sobie sprawę ze swojego uzależnienia od pospulstwa mimo to bezustannie starają się okazać swoją wyższość, swoja pańskość.
Jest to sytuacja kontrastowa wobec przedstawionej u Mickiewicza, gdzie praca odnosiła znaczącą role. Kończono ją wedle starej tradycji ? z zachodem słońca a gospodarz w myśl zasady ?pańskie oko konia tuczy? sam dopilnowywał pracy.
W Ferdydurke istniejące zależności między chłopem a panem chce zmienić kolega Józia ? Miętus poprzez ?zbratanie się? z lokajczykiem. Jest to krytycznie odbierane przez państwa Hurleckich a w soplicowskim dworku byłoby zapewne nie do pomyślenia.
Tradycja szlachecka, temat poruszony w obu utworach jednak przedstawiony w zupełnie innym świetle. W utworze Mickiewicza przedstawiona wedle zasady, iż z tego ładu ?Domy i narody słyną?, a po jego upadku ?Domy i narody giną?. Stosunki szlacheckie przedstawione w otoczce wzniosłości, piękna. Można się nawet pokusić o stwierdzenie że z lekką nutką kurtuazji.
Zaś Gombrowicz owe stosunki i ową tradycje wyśmiewa. Przedstawia w świetle karykaturalnym.
Można jednak przypuszczać, że owe różnice wynikają z przepaści czasowej dzielącej oba utwory. Autorzy pisząc te dziełamieli zupełnie inne cele. Adam Mickiewicz chciał pokrzepiać, przywoływać wspomnienia a Witold Gombrowicz jako mistrz groteski ? szokować.
Ps. za prace dostałam 4, mam nadzieje że komuś ona pomoże:)
powodzenia