„Dziady” opis wywoływania pierwszych duchów – duchów dzieci.

Pewnego dnia na jesieni udałem się na cmentarz, aby się pomodlić za bliskich zmarłych. Wracając z grobów przechodziłem obok kaplicy, śpieszyłem się bo robiło się ciemno i nie zauważyłem sterty liści pod samym oknem kaplicy. Wpadłem w liście nagle usłyszałem odgłosy w środku kaplicy. Ukryty w liściach zajrzałem przez okno.
W kaplicy było ciemno ledwo dojrzałem Guślarza prowadzącego obrzęd Dziadów, przed nim stoi stół obficie zastawiony wszelakim jedzeniem i napojem. Od razu go rozpoznałem ponieważ nie dawno słuchałem opowieści dziadka o tym pogańskim święcie. Sądziłem jednak że to zwykła bajka. Tak jak w opowieści dziadka w kątach kaplicy zgromadzili się ludzie z okolicznej wsi, a obok… Stała najprawdziwsza trumna! Wszystko to sprawiało że mroziła mi się krew w żyłach, a tu jeszcze Guślarz mówi żeby wszystko pozamykać bo jest za jasno i żeby ludzie stanęli do koła trumny. Gdy wykonali jego polecenia zrobiło się tak ciemno że ledwo widziałem swoje dłonie tonące w mroku. Wówczas to Guślarz zaczął nawoływać zjawy. Pomyślałem że to jakiś żart, albo że po prostu zwariował. Byłem pewny że nic się nie pojawi i tak się też stało, a właściwie nie stało. Gdy zobaczyłem więc, że Guślarz prosi o jakąś garść kądzieli wydało mi się to śmieszne. Zapalił ją z pośpiechem. I znów zaczął nawoływać duchy. Oczywiście wiedziałem że to nieprawda, a przynajmniej tak sądziłem. Niespodziewanie gdy już miałem odchodzić od okna Guślarz wskazał palcem tuż nade mnie.
Myślałem że mnie dostrzegł ale gdy się odwróciłem zobaczyłem światło migocące jeszcze w oddali. Stawało się coraz większe i gdy było już dostatecznie blisko zobaczyłem? duchy! Najprawdziwsze duchy! Miały postać dwojga dzieci chłopca i dziewczynki. Były do siebie podobne więc zrozumiałem że są rodzeństwem. Ze strachem patrzyłem jak przelatują nade mną. Prawie zemdlałem gdy szata chłopca przeleciała przez moją rękę, a ja jej nie poczułem. Na szczęście jakoś udało mi się dojść do siebie po tym niecodziennym wydarzeniu. Duchy powoli wleciały do kaplicy i zatrzymały się nad stołem z jedzeniem. Nagle widma przemówiły. Powiedziały, że przyleciały do mamy i wskazały na jedną z kobiet potem opowiadały jak to im się wiedzie w raju. Niestety powiedziały też że nie mogą iść do nieba, dręczy ich nuda i trwoga. To kara jaką dostały za to, że nie zaznały nigdy cierpienia bólu czy nawet smutku. Ich życie było zbyt beztroskie. Trochę było mi ich żal, ale w większości odczuwałem ciągły strach do nic. Guślarz zapytał czy chcą sięczymś poczęstować i czego potrzebują, aby poprawić swoją obecną sytuację. Odpowiedziały że nic im nie potrzeba, bo mają wszystkiego pod dostatkiem i proszą tylko o dwa ziarnka gorczycy. Wyjaśniły też przy okazji dlaczego nie mogą iść do nieba, bo ?Kto nie doznał słodyczy ni razu ten nie dozna słodyczy w niebie? Były to bardzo mądre słowa, a przecież wypłynęły z ust małego dziecka, jednak tej nocy nic nie mogło mnie już zadziwić. Gdy otrzymały pomoc radosne i roześmiane od razu trafiły do nieba i więcej już ich nikt nie widział. Kiedy odlatywały chłopiec mrugnął do mnie, tego już było dla mnie za wiele, zemdlałem a wkrótce usnąłem. Obudziłem się następnego dnia, ale po Dziadach nie było już śladu. Został tylko trochę ponury cmentarz i pamięć o wydarzeniach, które rozegrały się poprzedniej nocy.