18 kwietnia 2007 roku w walijskim Cardiff byłem świadkiem wyborów gospodarza piłkarskich mistrzostw Europy, które odbędą się w 2012 roku. Ku mojemu zaskoczeniu, jak i chyba wszystkich siedzących w sali konferencyjnej, rywalizację tę wygrała wspólna kandydatura Polski i Ukrainy. W momencie, gdy pierwszy raz usłyszałem tą wiadomość, uderzyłem się w głowę i powiedziałem sam do siebie, że albo jestem głuchy, albo
nie znam języka angielskiego. Wokół mnie zapanował wielki szał radości, wszyscy bili brawo. Co musiało się dziać w tej chwili w naszym kraju ?
Cały nasz naród cieszył się. Z pewnością już teraz w głowach kibiców widnieją
te piękne stadiony, postawione, można powiedzieć, pod ich domem,
na wyciągnięcie ręki. W końcu będą mogli pójść na bezpieczny, nowoczesny stadion wraz z rodziną i dopingować swoją ukochaną drużynę. Najlepsi kibice na świecie,
za których są uważani, zasługują na to. Ponadto nasz rząd dostał wielką szansę, jaką są te mistrzostwa, na rozbudowę infrastruktury w kraju, nie tylko
tej sportowej.
Po powrocie do Polski zauważyłem wielkie ożywienie, podniecenie i poruszenie wśród moich znajomych. Chyba każdy Polak tak się czuł w tamtym czasie. Każdy wyrażał żywe zainteresowanie tą sprawą. Rozmaici eksperci już sto razy zdążyli przeliczyć, ile Polska na tym zyska, w jakim stopniu zarobimy, jak bardzo podniesie się w naszym kraju poziom życia i wzrosną zarobki. Do chwili obecnej trwa hurraoptymizm i kolejne wyliczenia idą w najlepsze. A tymczasem: budowa stadionów prawie nie ruszyła, dróg jak nie było tak nie ma, hoteli również brak, wszystko stoi w miejscu; tylko coraz to nowsze projekty i prognozy pojawiają się. Z tego co wiem, na Ukrainie jest podobnie. Gdy tak to obserwuję, to odechciewa mi się już słuchać tych wszystkich działaczy, polityków, oglądać ich plany. Chcę zobaczyć te wszystkie obiekty na żywo ! Póki co możemy zauważyć na twarzach kibiców i szarych ludzi interesujących się tym wszystkim uśmiech, ale jest to uśmiech ironiczny.
Ludzie ! O co tutaj chodzi ?! Rząd i PZPN na razie tylko obiecują, jakie to będą stadiony, jakie to przeprowadzą mistrzostwa, jak wszystko mają pod kontrolą. Ale- obiecanki cacanki. W składaniu obietnic to my jesteśmy wielkimi mistrzami, ale jeśli przychodzi coś zrobić, podjąć jakieś ważne decyzje, to już jest z tym znacznie gorzej. Nadal mnie zastanawia, na jakiej podstawie zostaliśmy wybrani do organizacji tak wielkiej imprezy ? Czym kierowali się ludzie, którzy wybrali kandydaturę Polski
i Ukrainy ? Czym naszrząd i PZPN przekonał władze UEFA (Europejska Federacja Piłki Nożnej), aby to Polsce powierzyć organizację tak ważnych mistrzostw ? O ile mnie pamięć i wiedza nie mylą, w krajach wschodniej Europy tak ważne zawody dotychczas się nie odbyły (nie biorąc pod uwagę mocarskiej Rosji).
Aż boję się pomyśleć, co stanie się, jeżeli moje obawy staną się rzeczywistością.
W takim przypadku chyba do końca życia będę się wstydził, że jestem Polakiem. Staniemy się pośmiewiskiem całego świata, zarówno tej części piłkarskiej, jak i tej
niezajmującej się futbolem. EURO 2012 jest świętem nie tylko piłkarskim.
Nie możemy jednak się załamywać. Trzeba pamiętać, że posiadamy pewną, raczej niespotykaną wśród innych mieszkańców tej planety cechę: gdy mamy ?nóż na gardle?, potrafimy dokonać rzeczy niemożliwych.