Gdybym ze złota powstał, mógłbym się tym smucić,
Że w proch i w glinę ziemi mam się zaś obrócić.
Mógłbym, nakrywszy głowę, ze skargą siąść w progu,
Przeciw śmierci głos podnieść i przeciwko Bogu.
I gdybym z złota powstał, mógłbym mieć za zmianę,
Że w popiół się rozsypię i prochem zostanę,
Że zgasną moje blaski i jasność się zetrze,
Kiedy rosa mnie zgryzie, a sczeznę na wietrze.
Alem ja z prochu tego, z tej wzięty jest ziemi,
Dokąd się zaś powrócę za laty mojemi,
Po co mi skargi szerzyć, że stanę się pyłem?
Do domu mego wrócę, i będę czem byłem.