Harry Potter – dalsze losy bohatera (wymyślone).

Niespodziewana wizyta

Tego roku lato było dość męczące. Upał był nie do wytrzymania. Ludzie po ulicach chodzili jak najbardziej porozbierani. Najgorzej mieli ci, którzy musieli pojechać do pracy. Mieli na sobie garnitury i muszki. Patrzyli tęsknie, na ludzi w swoich ogrodach, leżących na leżakach i hamakach. Ale była także inna grupa ludzi, a właściwie to chłopiec, kruczoczarnych włosach i zielonych włosach . Leżał na łóżku, nie do końca świadomy tego co robi. Leży tak od dwóch dni, od przyjazdu z Hogwartu. Owy chłopiec nazywa się Harry Potter. Rozmyśla o ostatnich wydarzeniach, które miały miejsce. Wygrał Turniej Trójmagiczny. Lord Voldemort kazał go przenieść na cmentarz w którym został pochowany jego ojciec. Stał na prochach ojca Voldemorta. Glizdogon zabił Cedrica Diggorego, ponieważ był nie potrzebny. Harry walczył oko w oko z Voldemortem i wygrał. Złapał za puchar-świstoklik i wrócił do Hogwartu. Pieniądze za wygraną przekazał bliźniakom Weasleyem ? braciom Rona, jego najlepszego przyjaciela. 1000 galeonów miało pójść na rozkręcenie interesu z dowcipami.
Nagle coś zapukało w okno. Harry ocknął się i rozejrzał niezbyt przytomnie, Zobaczył Hedwigę ? jego sowę śnieżną pukającą w okno. Harry podszedł i wpuścił ją do środka. Odwiązał listy i przeczytał.

Cześć Harry !!
Jak się czujesz? Ja jestem w Norze. Weaslowie chcą Cię zaprosić, ale o tym napisze ci Ron.
Harry… nie chcę, abyś ciągle myślał. To nie twoja wina… ta o Cedriku.
Pierwszą cześć wakacji spędziłam z rodzicami. zagadnij gdzie… na Krecie… nawet nie wiesz jak było fajnie.
Harry nie zapomnij o zadaniach, zadanym nam w Hogwarcie (ja już zrobiłam)
Masz pozdrowienia od Tonks i Lupina.

Hermiona
Harry odłożył list na stół, trochę z markotną miną, nie chciał aby mu przypominano, o ostatnich wydarzeniach. Wiedział, ze Hermiona starała się być bardzo delikatna, ale niestety jej nie wyszło. Spodziewał się, że następny list będzie od Rona, ale się przeliczył.

Szanowny Panie Potter.
Mamy zaszczyt poinformowania Pana, że minister magii – Rufus Scrimgeour chce się z Panem spotkać. Minister chce z panem porozmawiać, o sprawach międzynarodowych. Spotkanie odbędzie się, (jeśli się Pan zgodzi) za tydzień, w Ministerstwie Magii, w biurze ministra. Proszę o odpisanie czy Pan się zgadza.
Z wyrazami szacunku
Jane Dolores Umbrige
starszy podsekretarz ministra

W Harrym wezbrała się taka złość, że musiał coś zrobić. Na czymś się wyładować. Chwycił stojący na stole budzik i cisnął nim przez pokój.
– Jak oni śmieją prosić mnie o spotkanie, po tym co się wydarzyło.? pomyślał
I jeszcze tylko przez chwilę wahał się co odpisać.

Szanowny Panie Ministrze.
Zgadzam się na spotkanie, ale pod jednym warunkiem, nie będzie mnie pan prosił, abym czasami odwiedzał Ministerstwo. Nie po tym co się wydarzyło.
Harry Potter

List przywiązał Hedwidze do nogi.
– Do ministra Magii.
Wiadomość od ministra przyszła dopiero następnego dnia i jak się spodziewał minister zgodził się na jego warunki.
Tego samego wieczoru około 20.15 ktoś zapukał do drzwi. Harry trochę się zdziwił, bo jeśli Dursleyowie zapraszali kogoś to o 18.00, ale się nie podniósł. Nagle usłyszał krzyk wuja Wernona.
– Aaaaaaaa, kim do jasnej cholery, pan jest?
– Dzień dobry panie Wernonie. ? Odpowiedział spokojny głos.
Harry`emu serce podskoczyło do gardła. Jak to możliwe? Pomylił ten głos z jakimś innym. Raczej tak, przecież to nie możliwie.? Pomyślał gorączkowo. – Ale jeśli jednak ma racje?
Zerwał się z łóżka. Kopniakiem odtworzył drzwi i zbiegł po schodach. Już w połowie schodów wiedział, że jego intuicja go nie zawiodła.
– Dzień dobry Harry. Co u ciebie? ? Zapytał Albus Dumbledore.
– E… co? U mnie dobrze, ale co pan tu robi? Czemu pan nie jest w Hogwarcie? ? wypalił na poczekaniu.
– Przyszedłem cię z stąd zabrać. ? Podczas mówienia tego, rozciągnął ręce, jakby chciał objąć cały dom. ? Chcę ci coś pokazać Harry.
– Ale panie profesorze nie rozumiem.
– Harry wytłumaczę ci wszystko po drodze. Panie Wernonie ? zwrócił się do wuja. ? zabieram Harry`ego. Obiecuję, że ze mną będzie bardzo bezpieczny i nic mu się nie stanie. No Harry, co ty tu jeszcze robisz? Idź na górę i pakuj swój kufer. ? Zwrócił się do Harry`ego.
– Tak panie profesorze. ? odpowiedział Harry.
Harry nie był do końca pewny czy, mu się to nie śni. Ale kiedy się uszczypnął, zabolało go.
Pakowanie kufra zajęło mu prawie 15 minut. Kiedy zszedł na dół, zobaczył Dumbledore mówiącego coś do wuja Wernona, ale ten nie sprawiał wrażenia tego co chce odpowiedzieć.
– Już jestem gotowy. ? Powiedział Harry
– Och, to bardzo dobrze. Wyjmij tylko jeszcze pelerynę ? niewidkę.
Harry był na to przygotowany. Pelerynę zamiast włożyć do kufra, wsadził sobie do kieszeni.
– Ale panie profesorze, gdzie my idziemy?? ? zapytał lekko znużony Harry
– Dowiesz się tego w swoim czasie. A teraz do widzenia panu, i proszę pozdrowić małżonkę ode mnie. ? Pożegnał się grzecznie Dumbledore.
Wuj Wernona znowu nic nie powiedział.
– Eee… no to cześć. ? rzucił Harry i wyszedł przed dom.Dumbledore wyszedł i zamknął z sobą drzwi. Ruszył przed siebie. Harry tym razem nie zapytał dokąd idą, tylko czekał aż profesor sam się odezwie.
– Harry ? zaczął ? po naszej podróży jedziemy do Nory. Słyszałem, że umówiłeś się na spotkanie z minister Magii.
– Ja w cale się nie umówiłem. Sam do mnie napisał. Ja się nie prosiłem. ? odparł z wyrzutem Harry.
– Wiem. Tylko następnym razem wolałbym, abyś mi pisał o spotkaniach z ministrem.
– Dobrze, ale z skąd pan wiedział, że mam spotkaniem z ministrem?
– Z Proroka Codziennego. Nie dostajesz prenumeraty?? ? zapytał z uśmiechem Dumbledore.
– Zrezygnowałem z niej. Uważam, że piszą same kłamstwa na pani i mój temat. ? rzekł bardziej rzeczowym tonem Harry.
– Masz racje, ale warto wiedzieć coś a temat wroga. a co do twojego spotkania, myślę, że Artur cię tam zawiezie.
Przez jakiś trzy minuty nie odzywali się do siebie.
– Panie profesorze… ? Zaczął Harry
– Pewnie zastanawiasz się gdzie idziemy. Zabieram cię z domu twojego wujostwa. a ty nie wiesz co się dzieje.
– No… tak zastanawiałem się…
– Zaraz będziemy się teleportować. Nie masz jeszcze licencji, prawda?
– Nie, do tego trzeba mieć siedemnaście lat. Prawda?74
– Tak, masz racje.
Harry zastanawiał się, gdzie będą się teleportować i po co??
-Złap mnie mocno za ramie. ? odrzekł Dumbledore
Harry chwycił go. Czuł się bardzo nie zręcznie. Trzyma swojego dyrektora z ramie…
– Dobrze, a teraz jak policzę do trzech, obrócimy się, a ja cię poprowadzę.
Harry już teraz bardzo się stresował. To była jego pierwsza teleportacja. Nie wiedział czy ma coś powiedzieć, czy raczej nie.
– Raz… dwa… trzy…
Harry odwrócił się i nagle poczuł, że się dusi. Poczuł mocne szarpniecie w okolicach pępka. Świat mu zamigotał przed oczyma. Zobaczył, że osuwa7 się w nicość. Nie minęło kilka sekund, kiedy już myślał, że się udusi i wszystko ustało. Złapał oddech i rozejrzał się do koła. Zobaczył Dumbledore stojącego obok. Uśmiechnął się smutno do niego. Harry zobaczył, że oczy profesora jakoś bardziej się szklą, jakby płakał. Szybko odwrócił wzrok. Nie widział czy to kwestia teleportacji, czy miejsca w którym się znaleźli. Harry ni70gdy tu nie był. W oddali zobaczył kościół i obok niego cmentarz. Po prawej i po lewej stronie rozciągały się domy.
– Panie profesorze, gdzie my jesteśmy? ? Zapytał Harry
-Jesteśmy… w Dolinie Godryka.
Harry`emu świat zamigotał przed oczami. Ujrzał zielone światło i krzyk jakiejś kobiety. Jego matki.
– Harry, Harry… nic ci nie jest? ? Zapytałsię Dumbledore
Harry otworzył czy i zobaczył, że leży na ziemi. Blizna go piekła boleśnie. Wstał i spojrzał na profesora.
– Naprawdę jesteśmy Dolinie Godryka? ? Zapytał zduszonym głosem.
– Tak i nie jesteśmy tu z byle powodu. Widzisz nie tylko ty, straciłeś tu bliskich. Też tu kiedyś mieszkałem. Chce ci pokazać groby, moich i twoich rodziców. Pójdziemy też zobaczyć ruiny domu, w którym mieszkałaś. I wybacz mi Harry, – Teraz Dumbledore odwrócił się do nie go przodem, złapał go obiema rękami za ramiona i spojrzał mu głęboko w oczy. Harry teraz był już pewny. Profesor płakał. Wzruszyło go to i chciał odwrócić wzrok, ale nie dał rady.
– Wybacz, że nigdy ci nie powiedziałem.
Harry patrzył na Dumbledore ogłupiały. Nie wiedział co powiedzieć.
– Ekhem… ? odchrząknął