Hipnagogia – szkołą jasnowidzów
Z pewnością wszystkich Szanownych Czytelników fascynuje świat „nieznanego”, zjawiska tajemnicze i trudne do wyjaśnienia. Fascynowały one ludzi od zarania dziejów, wspominane w najwcześniejszych podaniach, legendach i świętych pismach ludzkości. Jasnowidzenie w przestrzeni i w czasie jest jedną z takich niezwykłości.
Jesteśmy zdziwieni, a niektórzy z nas nawet zaniepokojeni możliwością odbioru informacji drogą pozazmysłową z innych miejsc, z przeszłości lub przyszłości. Spotkanie tego typu fenomenów burzy lub co najmniej podważa nasz zdroworozsądkowy, realistyczny sposób postrzegania rzeczywistości. Pod znakiem zapytania musimy wtedy postawić nasze poglądy na zagadnienia czasu i jego realności, ustalone „prawdy” na temat osobowości i indywidualności, wolnej woli i determinizmu itp. Większość ludzi nie lubi tego typu zawieszenia w światopoglądowej próżni, nic dziwnego więc, że jasnowidzenie chętnie bywa jedynie obiektem towarzyskiej sensacji, a osobiste doświadczenie wolimy pozostawić innym. Podziwiać słynnych jasnowidzów i omawiać ich dokonania jest nie tylko łatwiej, ale również o wiele bezpieczniej niż próbować doświadczyć względności naszego obrazu świata na własnej skórze.
Jednak bardziej twórczy i odważniejsi ludzie wiedzą, że rozwój umysłowy składa się z etapów dezintegracji tego typu, z pozoru „bezpiecznych”, poglądów i przekonań oraz reintegracji na wyższym i obdarzonym większą wolnością poziomie. Nie boją się więc wkraczać w nieznane we własnym życiu.
Jasnowidzenie wiąże się w sposób nierozerwalny z wyższymi poziomami rozwoju umysłowego i umiejętnością osiągania odmiennych stanów świadomości, które wykraczają ponad poziom ego-mentalny. Badacze ludzkiej świadomości m.in. Jean Gebser i Ken Wilber, podzielili rozwój umysłowy ludzkości na kilka podstawowych etapów. Etapy te każdy z nas powtarza w czasie indywidualnego rozwoju świadomości począwszy od najwcześniejszych etapów życia płodowego. Na którym poziomie rozwoju zakończymy naszą wędrówkę zależy już głównie od nas samych.
Ze względu na szczupłość miejsca omówimy wspomniane etapy rozwoju świadomości dosyć pobieżnie. Zainteresowanych odsyłam do znakomitej książki Kena Wilbera pt. „Eksplozja Świadomości”.
Pierwszym etapem jest faza pierwotnego i nieświadomego zjednoczenia z Naturą lub z Matką. Człowiek nie rozróżnia wtedy ja od nie-ja, siebie od świata pozostając w szczęśliwej, lecz nieświadomej „jedności z kosmosem”. Jest to etap pierwotnego raju. W rozwoju ludzkości uczenie datują ten okres od początku istnienia gatunku do ok. 30-50 tys. lat p.n.e.
Drugim etapem jest „okres magiczny” (do ok. 12 tys. lat p.n.e.) faza różnicowania „ja” od natury. Jednakże „ja” ma tu charakter jedynie fizyczny. Dziecko różnicuje swoje ciało od otoczenia, zaczyna odczuwać różnicę pomiędzy gryzieniem własnego kciuka i gryzieniem krzesła. Powstaje „ja cielesne”, uświadomiona zostaje granica skóry. Jednak w umyśle dziecka nie istnieje jeszcze pojęcie „ja”. Dziecko nie ma osobowości, gdyż ta pojawia się dopiero na trzecim etapie, mitycznym, w którym powstaje ego. Pojawia się w słownictwie dziecka zaimek „ja”. Dziecko zaczyna różnicować siebie psychicznie od innych ludzi i rozwija swoją osobowość, wkraczając w etap mentalny. Na tym etapie znajduje się większość ludzi. Jednakże nie jest to koniec rozwoju. Kolejnym etapem jest przekroczenie ego i rozpoznanie samego „jądra”, samego „centrum” świadomości, z którego widać wyraźnie względność i iluzoryczność wcześniejszych podziałów. Jest to faza świadomości transpersonalnej, jak lubią to nazywać psychologowie, czyli świadomość ponadegotyczna, nazywana również nadświadomością.
Na tym właśnie etapie pojawiają się zazwyczaj fenomeny parapsychiczne, m.in. leczenie mentalne, skuteczna modlitwa, jasnowidzenie itp. Wkroczenie w wyższe poziomy świadomości zakłada więc przekroczenie granic ego, przekroczenie własnych pragnień i egoistycznych pobudek. Mówią o tym wszyscy wielcy i wiarygodni mistycy i jasnowidzowie, których dokonania zostały wielokrotnie potwierdzane. Wszyscy wspominają o wrażeniu zawieszenia zwykłej, codziennej świadomości podczas modlitwy, seansu lub medytacji. Wszyscy również stwierdzają, że kontrola codziennej świadomości zostaje w stanach tych zniesiona, chociaż właściwiej należałoby powiedzieć, że kontrola nie pozwala na zaistnienie wyższych stanów świadomości.
Zawieszenie kontroli, „poddanie się woli Boga”, nieosądzanie w czasie medytacji – to terminy oddające istotę treningu mentalnego w odmiennych stanach świadomości. Stany te są czymś jak najbardziej naturalnym i bezpiecznym, chociaż każdy musi dojrzeć do ich poznania. Każdy z nas zresztą doświadcza odmiennych stanów świadomości – w sposób nieświadomy albo półświadomy – każdego dnia przy zasypianiu. Myślę tu o tzw. hipnagogiach, czyli myślach i obrazach majaczących się podczas zasypiania. Zauważmy, że pojawiają się one zgodnie z warunkami występowania odmiennych stanów świadomości, o których wspomniałem wcześniej, to znaczy w chwili zrezygnowania z kontroli ego. Nie występuje tu co prawda świadome „poddanie się”, charakterystyczne dla medytacji, ale hipnagogia pojawiają się w momencie, gdy „odpuszczamy” kontrolę własnego umysłu, bezpośrednio przed zaśnięciem.
W toku wieloletnich badań okazało się, że hipnagogia związane są z fenomenami jasnowidzenia, doznań poza ciałem, projekcji astralnej czy świadomych, jasnych snów. Ich występowanie i rozwój wiążą się ściśle z medytacją, modlitwą, uzdrawianiem i twórczością. Dlatego też praca nad rozwojem hipnagogii – w ramach techniki medytacji hipnagogicznej – jest jednym z najistotniejszych elementów oneironautyki, której mam przyjemność uczyć na kursach, wykładach i kursach korespondencyjnych.
Hipnagogia w rzeczywistości mogą dostarczyć nam niezwykłych doświadczeń i z pewnością zasługują na uwagę. Artykuł ten ma na celu przedstawienie podstawowych zasad i metod pracy z nimi. Z tego punktu widzenia można by spojrzeć na umiejętność wywoływania hipnagogii jako na początkowy etap rozwoju jasnowidzenia i metodę rozwoju świadomości.
W moim przypadku hipnagogia wiążą się nierozerwalnie z praktyką medytacji. Na kursach oneironautyki mówimy o „medytacji hipnagogicznej” lub „medytacji theta”, gdyż okazało się, że hipnagogiom towarzyszy wzmożona aktywność rytmu theta (4 – 7 Hz) w mózgu oraz silniejsza niż na jawie koherencja półkul mózgowych. Porównując ze sobą doświadczenia medytacji i hipnagogii (występujących naturalnie, bez jakiejś określonej praktyki), możemy doszukać się wielu, jak sądzę nieprzypadkowych, podobieństw.
Zarówno klasyczna medytacja jak i hipnagogia wymagają głębokiej relaksacji fizycznej. Hipnagogia, jak również większość medytacji, mają miejsce przy zamkniętych oczach choć również z otwartymi oczami praktykuje się jedno i drugie (szcze-gólnie łatwo to osiągnąć przy praktyce techniki „ganzfeld”, czyli przy medytacji z oczami otwartymi, pod goglami zrobionymi z połówek piłeczek pingpongowych). W obu doświadczeniach występuje efekt „zatracenia granic ego”, czyli wrażenia stapiania się świadomości z obiektem doświadczenia. Można by nawet powiedzieć, że medytacja sama w sobie, abstrahując zupełnie od tematu czy też metody medytacji, ma charakter hipnagogiczny.
Dlatego też medytacja naturalnie prowadzi do doświadczeń hipnagogii, jedynym dodatkowym czynnikiem w praktyce jest intencja zaśnięcia, co w zazwyczaj spotykanych technikach medytacyjnych nie występuje. Nie chodzi nam w tym miejscu jednak o zwykłe zaśnięcie, lecz o zaśnięcie świadome, a właściwie o pozostanie na cienkiej granicy pomiędzy snem a czuwaniem. Z pewnością większość ludzi stwierdzi, że jest to niemożliwe, a jednak każdy z nas przy odrobinie wysiłku może się tego nauczyć. Potrzebnych nam będzie do tego jedynie kilka pomocnych czynników. Po pierwsze: spokojne, samotne otoczenie. Po drugie: lekka senność, (sam lubię praktykować po południu, w czasie dobowego niżu biorytmicznego między 1300 a 1700). Po trzecie wygodne łóżko, fotel lub krzesło. Po czwarte kilka niewielkich przedmiotów do trzymania w ręce (ja sam na przykład praktykuję z łyżeczkami od herbaty). Po piąte umiejętność medytacji.
Praktyka polega na położeniu się lub zajęciu miejsca w wygodnym fotelu, zamknięciu oczu i rozpoczęciu ćwiczeń relaksacyjnych, a następnie medytacyjnych trzymając jednocześnie łyżeczkę od herbaty w dłoni tak, by jej ewentualne upuszczenie powodowało dość znaczny hałas. Praktykując właściwie medytację, z intencją poddania się do pewnego stopnia ogarniającej senności, zbliżymy się do granicy stanów świadomości, gdzie występują hipnagogia. Pojawiają się one niespodziewanie, od razu kompletne, a ich rozpoznanie na początku praktyki zazwyczaj powoduje wybudzenie i zniknięcie. Jakiekolwiek próby manipulacji hipnagogiami wywołują taki sam efekt.
Hipnagogia mają swoją hierarchię i kolejność występowania, choć z pewnością istnieją tu indywidualne różnice. I tak na początku u większości ludzi hipnagogia przyjmują postać delikatnych błysków światła i kolorowych chmur widzianych pod zamkniętymi powiekami. Drugi, głębszy stopień hipnagogii obejmuje wizje twarzy, postaci, krajobrazów, wrażenia unoszenia się, dryfowania, obracania się itd. Na jeszcze głębszym poziomie występuje tzw. autosymbolizm i sny hipnagogiczne z bezpośrednim udziałem śniącego. Ten ostatni etap wykazuje duże podobieństwo z przeżyciami poza ciałem i świadomymi snami.
Gdybyśmy podczas ćwiczenia nieopatrznie przekroczyli cienką granicę snu i zasnęli, tracąc świadomość, rozluźnienie mięśni dłoni spowoduje wypadnięcie łyżeczki od herbaty i hałas, który przywróci nam przytomność. Aby kontynuować ćwiczenie dalej i niepotrzebnie nie schylać się po łyżeczkę, która upadła, co spowoduje silne przebudzenie, warto uczynić jedynie niewielki ruch i sięgnąć po następną łyżeczkę z przygotowanych kilku sztuk leżących blisko dłoni.
Systematyczne ćwiczenia z hipnagogiami pozwolą nam nabrać wprawy w ich wywoływaniu. Na początku możemy mieć nawet trudności w ich przypomnieniu sobie. Doświadczeni praktycy jednak nie tylko mogą wpływać na ich kształt i kontrolować je, ale potrafią na bieżąco, głośno relacjonować własne doznania.
Umiejętność wywoływania hipnagogii z pewnością może przydać się w praktyce wizualizacji, leczenia mentalnego i w rozwijaniu umiejętności jasnowidzenia. Wydaje się również, że doświadczenia projekcji astralnej, czy też „doznań poza ciałem” łączą się ściśle z tymi niezwykłymi wizjami.
Na koniec warto powiedzieć, że praktykowanie hipnagogii jest naturalne i bezpieczne. Ponieważ nie korzystamy w ich praktyce z żadnych zewnętrznych stymulatorów (substancji chemicznych, wpływów akustycznych, wodzenia rytmów czynnościowych mózgu światłem itp.), osiągane są one „siłami własnymi” mózgu i umysłu. Jest to więc najlepsza gwarancja ich bezpieczeństwa. Z naturalnie stymulowanych hipnagogii korzystali w swojej pracy m.in. wielcy twórcy: muzycy – G. Puccini, Richard Wagner, Johannes Brahms, pisarze – Charles Dickens, Edgar Allan Poe. Korzystał z nich również Thomas Alva Edison, najsłynniejszy w historii wynalazca i racjonalizator. Właśnie hipnagogiom zawdzięcza on wiele swoich patentów. Nawiasem mówiąc, technika, która została opisana wyżej, była właśnie przez Edisona z powodzeniem wykorzystywana do prowokowania wizji hipnagogicznych. Nieparapsychiczne zastosowania hipnagogii są jednak tematem na zupełnie inny artykuł.